wtorek, 22 września 2020

Duchy Teatru "Pinokio" w Łodzi - recenzja

 

Zdecydowanie nie jest to łatwy czas dla instytucji kultury, ale na szczęście Teatrowi „Pinokio” z Łodzi udało się pozytywnie zaskoczyć swoich widzów. Pod koniec sierpnia miała bowiem miejsce premiera płyty „Duchy Teatru” z piosenkami autorstwa Agi Jun i… Piotra Osaka, wszechstronnie utalentowanego aktora Teatru „Pinokio” i - jak się okazało - także świetnego kompozytora i aranżera.

Zawierający 12 kompozycji album „Duchy Teatru” został wydany dzięki wsparciu Narodowego Centrum Kultury w ramach programu „Kultura w Sieci” i współtworzył go cały zespół aktorski Teatru "Pinokio". Premiera wydawnictwa odbyła się już 18 sierpnia 2020 roku, ale koncert je promujący całkiem niedawno, bo 18 września. Wydarzenie miało miejsce na scenie teatru w obecności publiczności i było bardzo oczekiwanym spotkaniem artystów z widzów.




Z czystym sumieniem można przyznać, że zaprezentowane na albumie i podczas koncertu utwory mają niewątpliwie wysoki poziom artystyczny. W warstwie literackiej otrzymujemy teksty poetyckie, fabularyzowane i przy tym nieobojętne emocjonalnie. Opowiadają one historie przedstawicieli zawodów związanych z teatrem - nawet niezauważanych przez widzów - zawodów minionych i nieobecnych. Opisują ich historię, marzenia, tęsknoty, nawet charakter i specyfikę konkretnego zawodu – a to oznacza, że Aga Jun pisała  o CZYMŚ i o KIMŚ. Po prostu są to teksty mądre i dobrze napisane. Uzupełniła je doskonale skomponowana muzyka, stylizowania na różne gatunki, które zostały zadedykowane poszczególnym Duchom. Dzięki temu istotnie wzmocniła przekaz tekstów i ożywiła postaci Duchów nadając im szczególnego rysu osobowościowego. Tej sztuki dokonał Piotr Osak – jego wrażliwość muzyczna jest pozytywnie zaskakująca.

Muzyka doskonale współgra z tekstem i zapewne dlatego też doskonale buduje przestrzeń dla kreacji artystów śpiewających utwory nie tylko podczas nagrań studyjnych, ale i na scenie, podczas występu dla widzów. Zresztą występ na żywo dał aktorom lepsze możliwości interpretacyjne – był poniekąd pewną niespodzianką. Poza pomocą techniczną aktorzy zyskali przestrzeń fizyczną, dekoracje, oświetlenie, kostiumy. Odbiór koncertu był zdecydowanie inny, bogatszy, wielopłaszczyznowy w porównaniu z nagraniem studyjnym. Widz został porwany wyobraźnią twórców w świat miniony a jednocześnie uczestniczył w wydarzeniu żywym i to mimo skromnej scenografii, ostrożnych kolorów i kostiumów. Bohaterowie piosenek byli zakurzeni, potargani, zapomniani - istotnie zapomniani, bo niektórzy nawet przez recenzentów. Pewnie przesiedzieli w jakimś zakątku teatralnego budynku, aż doczekali się swoich kilku minut na scenie. O identyfikację i oprawę wizualną zadbała Justyna Bernadetta Banasiak. Scenografia, kostiumy, plakat towarzyszący wydarzeniu świetnie współgrały z jego koncepcją.

Prezentowane podczas koncertu utwory zostały wykonane bardzo dobrze. Słuchałam je i oglądałam z przyjemnością.  I właściwie wszystkich występujących aktorów należy pochwalić, ponieważ zaśpiewali profesjonalnie a nawet z taką sympatyczną brawurą, porywająca publiczność w świat garderobianych korytarzy i innych miejsc niedostępnych widzom spektakli. Każda piosenka była inna a wykonaniu ich towarzyszyły tak różne emocje, że trudno jest mi wyróżnić któregokolwiek ze śpiewających aktorów – oni wszyscy po prostu dobrze śpiewają. Wszystkie utwory zostały również dobrze zagrane - a mam tu na myśli grę aktorską. Jeżeli jednak już musiałabym powiedzieć czy napisać, która piosenka i wykonanie podobały mi się najbardziej – to czysty subiektywizm, bo na co dzień słucham jazzu i muzyki klasycznej – to zwróciłabym uwagę słuchaczy i widzów na: radiową przebojowość piosenki Ducha Opuszczonego Kurtyniarza wykonywanej przez Piotra Osaka, cudowny występ Małgorzaty Krawczenko z piosenką Ducha Zniesmaczonej Bufetowej (co za głos!), niezwykłą wrażliwość i delikatność Łukasza Batko wykonującego piosenkę Ducha Niewidzialnego Portiera i rockowy występ Anny Sztuder – Mieszek w piosence Ducha Poirytowanej Garderobianej. Właściwie Duch Suflera bez Budki, czyli Krzysztof Ciesielski  także przykuwał moją uwagę swoim czystym, o kojącej barwie, głosem.

Warto podkreślić, że wydanie albumu „Duchy Teatru” było częścią projektu muzyczno –edukacyjnego realizowanego z okazji 75-lecia Teatru Pinokio w Łodzi. Ów aspekt edukacyjny wydaje mi się tutaj dość istotny. Z myślą o młodszych widzach powstał bowiem także „Duchowy Słowniczek Teatralnych Pojęć”,  czyli zestawienie terminów pojawiających się w piosenkach, a który można pobrać w postaci elektronicznej ze strony internetowej teatru. Jest to ciekawe uzupełnienie wydawnictwa muzycznego, nie tylko atrakcyjne graficznie, ale i pozwalające przedłużyć przyjemność spotkania z Duchami Teatru.


Agnieszka Kowarska




 

Duchy Teatru – projekt muzyczno-edukacyjny


premiera albumu muzycznego: 18.08.2020
prapremiera sceniczna: 18.09.2020


idea i teksty piosenek: Aga Jun
kompozycje i aranżacje muzyczne: Piotr Osak
identyfikacja i oprawa wizualna: Justyna Bernadetta Banasiak
opracowanie merytoryczne i edukacyjne: Marta Magalska
nagrania, mix i mastering: Paweł Marciniak, Franciszek Stępień (Manximum Records), Kamil Stasiak, Tomasz Wiktorowicz 

obsada:

Duch Znanego Aktora – ŁUKASZ BZURA
Duch Starego Reżysera – MARIUSZ OLBIŃSKI
Duch Suflera bez Budki – KRZYSZTOF CIESIELSKI
Duch Poirytowanej Garderobianej – ANNA SZTUDER-MIESZEK
Duch Niefortunnej Sprzątaczki – DANUTA KOŁACZEK
Duch Spracowanej Krawcowej – HANNA MATUSIAK
Duch Zapomnianej Perukarki – ŻANETA MAŁKOWSKA
Duch Wyrywnej Adeptki – NATALIA WIECIECH
Duch Zniesmaczonej Bufetowej – MAŁGORZATA KRAWCZENKO
Duch Opuszczonego Kurtyniarza – PIOTR OSAK
Duch Niewidzialnego Portiera – ŁUKASZ BATKO

oraz

Duch Wiolonczelistki – MAŁGORZATA PAWLUK (wiolonczela)
Duch Skrzypka – ŁUKASZ BATKO (skrzypce, hang drum)
Duch Klawiszowca – PAWEŁ JABŁOŃSKI (klawisze, akordeon)
Duch Kontrabasisty – MICHAŁ NOWAK (kontrabas)
Duch Basisty – WOJCIECH STANISZ (gitary basowe)
Duch Perkusisty – KAMIL STASIAK (perkusja, przeszkadzajki)
Duch Gitarzysty – TOMASZ WIKTOROWICZ (gitary)






2 komentarze:

Fredro u Jaracza, czyli baba to baba a chłop to chłop

  Dobrą komedię trzeba umieć zrobić. I to nie taką z gagami na wprost, bo to wtedy nie jest komedia a dramat, ale taką, która ukradkiem paro...