Umberto Eco to jeden z moich ulubionych autorów. Moja przygoda z twórczością Eco rozpoczęła się na studiach od lektury obowiązkowej czyli od "Lector in fabula". W tamtych czasach semiotyka i narracja były moimi zmorami. Później było "Imię róży" i tak się to jakoś potoczyło... W każdym razie książki Eco zajmują sporo miejsca na moich regałach i parę dni temu znalazła na nich i swój "kącik" najnowsza powieść "Temat na pierwszą stronę".
Sympatycy pisarza nie będą rozczarowani. Mamy tu intrygę - "Jutro" powstaje w konkretnym celu - oraz zaskakujący moment - "A dziś rano z kranu nie pociekła woda" - który to spina intrygę w całość i rozjaśnia fabułę na tyle, że czytelnik myśli sobie: "no jasne!". Mamy też do czynienia z pamfletem na współczesne media, ich zakłamanie, interesowność, relatywizm w opisie faktów i specyficzny subiektywizm narracji.
Powieść nie jest obszerna, ale to nie o liczbę stron chodzi. Akcja rozgrywa się zaledwie w ciągu sześciu dni czerwca, choć fabuła obejmuje dwa miesiące działalności nieistniejącego przecież jeszcze "Jutra". Zaskakujące? Oj tak. Polecam.
Powieść nie jest obszerna, ale to nie o liczbę stron chodzi. Akcja rozgrywa się zaledwie w ciągu sześciu dni czerwca, choć fabuła obejmuje dwa miesiące działalności nieistniejącego przecież jeszcze "Jutra". Zaskakujące? Oj tak. Polecam.
U. Eco, Temat na pierwszą stronę, Noir sur Blanc, Warszawa 2015