Najnowszy spektakl Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka w Łodzi był dla mnie w pewnym sensie przyjemnym zaskoczeniem głównie z powodu dobrze zrobionej adaptacji. Nieczęsto można oglądać spektakle, które stopniowo – ze sceny na scenę - wznoszą widza na maksymalnie wysoki poziom emocji i tam pozostawiają pomimo rozwiązania akcji w ostatnim epizodzie. Reżyserujący „Noc szpilek” Piotr Pacześniak oszczędnie odkrywał karty i ujawniał tajemnice bohaterów opowieści. Te niedopowiedzenia wciągały jak najlepszy kryminał, bo coś od pierwszych chwil wisiało w powietrzu, bo przecież ta historia nie mogłaby być po prostu banalna...
Czterech mężczyzn - Manu, Beto, Carlos i Moco - spotyka się po dwudziestu latach na zjeździe absolwentów. Dla każdego z nich spotkanie to staje się momentem oczyszczenia ze zdarzeń pozornie zapomnianych i odległych. Jednak Manu (Michał Badeński), Beto (Damian Sosnowski) i Carlos (Maciej Kobiela) zmuszeni przez Moco (Łukasz Gosławski) do bolesnej wiwisekcji stopniowo coraz chętniej angażują się w grę, do której właściwie zostali nakłonieni szantażem. Wracają zatem pamięcią do czasu lat 90-tych, kiedy uczyli się w męskim liceum jezuitów a Lima ogarnięta była wojną domową i zaczynają przerzucać się odpowiedzialnością za konsekwencje ponurego żartu sprzed lat.
Wewnętrzne przemiany bohaterów opowieści - wahanie, strach, rozpacz, głupie, młodzieńcze nadzieje - zostały świetnie odegrane. Były czytelne, ale jakby naszkicowane ciemną akwarelą – zdecydowaną i miękką, rozmywającą się linią. Bardzo mi się to spodobało, bo z jednej strony wzbudzało współczucie dla bohaterów opowieści, z drugiej zaś poczucie grozy i niesprawiedliwości. Niekiedy przeszkadzały mi spowolnienia akcji, chwile przedłużającego się namysłu u bohaterów, ale wydaje mi się, że są to momenty, w których jeszcze może zadziać się coś ciekawego w sferze emocji przy okazji kolejnych pokazów.
W kontekście tej makabry będącej udziałem młodych chłopców, bardzo przejmująco wypada postać Pani Pringlin zagranej przez Katarzynę Żuk. Uwikłana w społeczne zwyczaje i reguły, staje się ofiarą, ale właściwie nie wiadomo kogo: chłopców, samej siebie, czasu wojny domowej, obyczaju, roli społecznej? Przyznam, że nie mogłam oderwać od niej oczu i z dużym przejęciem obserwowałam. Dumna, rzeczowa, nawet bezwzględna nauczycielka na koniec staje się bezradną, przerażoną, dręczoną cierpieniem kobietą. Widać to było w gestach, mimice, w napięciu mięśni. Katarzyna Zuk jest doprawdy cudowną aktorką.
Niewątpliwie dużym plusem „Nocy szpilek” są też ciekawie poprowadzona narracja i bardzo dobre rozwiązania scenograficzne. Nie było banału a oba elementy świetnie współgrały podnosząc napięcie. Było odważnie i prawdziwie, bo niejednoznacznie. Przecież często trudno jest odróżnić dobro od zła a w przestrzeni społecznej wciąż napotykamy relatywizmy, konteksty, akcenty, prawdy i półprawdy… No cóż, spektakl koniecznie do obejrzenia.
![]() |
Fot. HAWA |
![]() |
Fot. HAWA |
![]() |
Fot. HAWA |
***
„Noc szpilek”
- Santiago Roncagliolo
Teatr Nowy i. K. Dejmka
Prapremiera: 07 marca 2025, Mała Scena
Realizatorzy:
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Reżyseria | adaptacja: Piotr Pacześniak
Scenografia | kostiumy:Łukasz Mleczak
Choreografia | ruch sceniczny | koordynacja scen intymnych: Krystyna Lama Szydłowska
Reżyseria światła:Monika Stolarska
Asystentka reżyserki światła: Hela Rakovich
Muzyka: Michał Zachariasz
Inspicjentka: Agnieszka Choińska
Obsada:
Łukasz Gosławski (Moco)
Maciej Kobiela (Carlos)
Rozalia Rusak (Pamela)
Damian Sosnowski (Beto)
Katarzyna Żuk (Pani Pringlin)