środa, 23 grudnia 2020

Kiedy publiczność nie może przyjść do teatru, teatr przychodzi do publiczności! "DON PASQUALE" od Teatru Wielkiego w Łodzi - recenzja

 

Premiera opery „Don Pasquale” w Teatrze Wielkim w Łodzi odbyła się 5 grudnia niestety bez publiczności. Sytuacja to niewątpliwie smutna zarówna dla realizatorów, występujących solistów jak i samej publiczności, która od wielu już miesięcy – z kilkutygodniową przerwą - nie ma wstępu do teatrów. Nie rozpaczajmy jednak, przedstawienie zostało zarejestrowane 5 grudnia, czyli w dniu planowanej premiery przez firmę FiNE ART FiLM i już za kilka dni zostanie udostępnione szerokiej publiczności.

„Don Pasquale to opera komiczna w trzech aktach autorstwa kompozytora  Gaetano Donizettiego z librettem Giovanniego Ruffiniego. Nad librettem pracował także sam Donizetti, który tak bardzo zdominował przygotowania, że ​​Ruffini odmówił umieszczenia swego nazwiska na zapisie nutowym. Stało się to przyczyną zamieszania wokół tożsamości librecisty na ponad pół wieku. Opera została po raz pierwszy wykonana 3 stycznia 1843 roku przez Théâtre-Italien w Salle Ventadour w Paryżu i odniosła wielki sukces. Jej porywająca, świeża w odbiorze kompozycja oraz interesujące libretto sprawiają, że chętnie jest wystawiana do dzisiaj.


Fot. J. Miklaszewska


Akcja opery rozgrywa się w Rzymie w XVIII wieku i rozpoczyna się sceną, w której stary kawaler Don Pasquale (Dariusz Machej) czeka na szukającego dla niego żony doktora Malatestę (Marcin Bronikowski). Małżeństwo bowiem ma pomóc w wydziedziczeniu siostrzeńca, Ernesta, który chce ożenić się bez zgody wuja z Noriną. Don Pasquale wie, że Ernesto (Andrzej Lampert) i Norina (Aleksandra Kubas-Kruk) są bez pieniędzy i potrzebują jego pomocy. Jednak chęć dokuczenia siostrzeńcowi jest znaczna. Zawiązuje ona akcję i staje się przyczynkiem do nader inteligentnej choć ryzykownej intrygi doktora Malatesty i zakochanych.

Mogę pochwalić się, że rejestrację „Don Pasquala” już obejrzałam. W mojej subiektywnej ocenie ma ona jednak jedną zasadniczą wadę. Jaką? Jest rejestracją. W Teatrze Wielkim w Łodzi powstał bowiem spektakl porywający i naprawdę z wielkim żalem myślę o dniu, w którym miała odbyć się premiera z publicznością na widowni. Ale w zamian realizatorzy przygotowali naprawdę doskonałą rejestrację wideo, świetną zarówno pod względem technicznym, jak i artystycznym. Oglądając bowiem spektakl na nieco większym monitorze, z przyzwoitym nagłośnieniem, zostajemy wciągnięci – nawet nie wiadomo kiedy - w tę wykreowaną na ekranie przestrzeń i to przy całej świadomości siedzenia w domu na kanapie. Zadziwiające. Myślę,  że to wrażenie wynikało z ustawienia kamer, dynamicznego montażu i bardzo wciągającej intrygi. Uniknięto przy tym konwencji „teatru telewizji” i pokazano nie tylko operę, ale po prostu teatr – dla mnie to wiele znaczy.


Fot. J. Miklaszewska


Inscenizacja, scenografia, światło i efekty wizualne świetnie dopełniły się wzajemnie i stanowiły spójną całość. Co prawda zastanawiałam się nad zasadnością dużej różnorodności stylistycznej przedmiotów użytych do dekoracji , ale mówiąc szczerze soliści skutecznie koncentrowali moją uwagę na swoich kreacjach. Ich głosy zabrzmiały bardzo pięknie. Szczególnie mocno do serca przypadły mi kreacje Noriny i Ernesta, zarówno pod względem wokalnym jak i aktorskim. Wyjątkowo dobrze wypadła Aleksandra Kubas – Kruk, która z dużą swobodą, niemal widowiskowo oddała charakter bohaterki intrygi - swoim wokalem i zgrabnym ruchem scenicznym. Obserwowałam ją i słuchałam z dużą przyjemnością. Ale i przyznam, że to Don Pasquale wzbudzał we mnie najwięcej emocji – począwszy od „co za stary satyr” po „biedny Pasquale”. Zresztą także Marcin Bronikowski i Arkadiusz Jakus (jako Notariusz) mogli zachwycić umiejętnościami wokalnymi i aktorskimi. Co prawda Jakus wystąpił epizodycznie, bo Notariusz pojawia się na scenie na krótko, ale to wystarczyło, aby pokazał swoje umiejętności, bardzo przyjemne zresztą dla ucha słuchacza.


Fot. J. Miklaszewska


Solistom towarzyszyła  orkiestra pod kierownictwem Tadeusza Kozłowskiego. To kolejny atut tej realizacji, bowiem Maestro potrafi pokierować orkiestrą w szczególny sposób:  dźwięki wydobywane z instrumentów mają trudną do opisania, zadziwiającą lekkość i barwę. Aż ciarki przechodzą, kiedy pomyślę, jak orkiestra Teatru Wielkiego zabrzmiała na żywo podczas realizacji „Don Pasquala”.


Fot. J. Miklaszewska


No cóż… Nie wiadomo, jak sytuacja pandemiczna nam się dalej rozwinie i kiedy będziemy mogli  z radością odwiedzić teatr i zasiąść na widowni, ale myślę, że i obejrzenie spektaklu w wersji online może dać i daje wiele przyjemności.  I nie jest to czas stracony. Przy okazji zapytam: czy woda w wannach była podgrzewana?

 

Realizatorzy:
Kierownictwo muzyczne: Tadeusz Kozłowski
Reżyseria: Michał Znaniecki
Dekoracje, rekwizyty: Luigi Scoglio
Kostiumy: Małgorzata Słoniowska
Reżyseria efektów świetlnych: Dariusz Albrycht
Projekcje: Karolina Jacewicz
Przygotowanie chóru: Maciej Salski
 
Obsada:
Don Pasquale (bas): Dariusz Machej  
Dr Malatesta (baryton): Marcin Bronikowski
Ernesto (tenor): Andrzej Lampert,
Norina (sopran): Aleksandra Kubas-Kruk,
Notariusz (bas): Arkadiusz Jakus
 
Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi

 

 

Spektakl DON PASQUALE premierowo zostanie zatem zaprezentowany publiczności online za pośrednictwem platformy live.bilety24.pl już w drugi dzień świąt – 26 grudnia 2020 roku od godz. 18:00 - dostępny będzie do 31 stycznia 2020.

czwartek, 17 grudnia 2020

Premiera opery DON PASQUALE online od Teatru Wielkiego w Łodzi

Teatr Wielki w Łodzi zaprasza do rodzinnego oglądania jednej z najdoskonalszych oper komicznych wszechczasów. Spektakl w reżyserii Michała Znanieckiego pod mistrzowską batutą Maestro Tadeusza Kozłowskiego i z udziałem solistów znanych również z międzynarodowych scen. Najnowszą premierę łódzkiej opery będzie można oglądać w Internecie już od 26 grudnia 2020, czyli od drugiego dnia świąt.


Fot. Joanna Miklaszewska


„Don Pasquale” to trzyaktowa opera buffa Gaetano Donizettiego – jedno z najświetniejszych dzieł tego kompozytora, pełne wdzięku, humoru, włoskich melodii i wartkiej akcji. 


W rolach głównych wystąpią: jako tytułowy Don Pasquale Dariusz Machej oraz występujący na łódzkiej scenie po raz pierwszy: Aleksandra Kubas-Kruk (Norina), Marcin Bronikowski (Dr Malatesta), Andrzej Lampert (Ernesto), a także solista-adept Teatru Wielkiego w Łodzi Arkadiusz Jakus (Notariusz). Bilety na spektakl online można z łatwością zakupić za pośrednictwem strony operalodz.com za jedyne 12 zł i cieszyć się dostępem do wspaniałej muzyki w wykonaniu zaproszonych solistów i artystów łódzkiej opery. 


Dla pięciorga wspomnianych bohaterów kompozytor stworzył pełne blasku, muzycznych i wokalnych perełek dzieło, w którym akcja sceniczna i relacje między postaciami są tak samo zabawne i błyskotliwe, co każda nuta w mistrzowskiej partyturze Donizettiego. Nie ma tu czasu na nudę i odpoczynek od uśmiechu; są – gra pozorów, subtelny dowcip i sytuacyjny komizm.


Fot. J. Miklaszewska


Wybitny dyrygent Maestro Tadeusz Kozłowski, związany z Teatrem Wielkim w Łodzi niemal od początku swojej kariery, nie szczędzi słów zachwytu nad operą Donizettiego: „Opera ta ma w sobie wiele pięknych melodii oraz dużo subtelnego i wyrafinowanego komizmu. Donizetti napisał ją w ciągu jedenastu dni. To naprawdę zdumiewające, jak można skomponować tak barwną operę w tak krótkim czasie. Rewelacyjna muzyka sprawia nam wszystkim dużo radości” – powiedział Maestro. Po czym dodał : „Jako dyrygent nikogo nie oszczędzam! Cieszę się, że mam tyle siły, by podjąć takie wyzwania”.

Jako akcję libretta Giovanni Ruffini wykorzystuje ulubiony, podstawowy schemat nie tylko operowy: miłość starszego opiekuna do młodej kobiety. Tytułowy Don Pasquale to władczy choleryk, pod koniec opery budzący już sympatię publiczności, jednak to pomiędzy głównymi postaciami – Noriną i Malatestą – rozgrywa się akcja. 


A jaką wizję na przedstawienie tej barwnej historii miał reżyser Michał Znaniecki? „Każda opera, oczywiście jeżeli jest dobrze napisana, a taką jest „Don Pasquale”, zawsze jest aktualna. Nie trzeba aktorów przebierać w jeansy, żeby na scenie mówiło się o naszych problemach, naszych przywarach i z nas się śmiało. Chciałbym postawić na przedstawienie tej historii w sposób bardzo ludzki, śmieszny, ale też klasyczny, nawiązujący do epoki, metateatralny”.



Fot. J. Miklaszewska



Spektakl DON PASQUALE premierowo zostanie zaprezentowany online za pośrednictwem platformy live.bilety24.pl już w drugi dzień świąt – 26 grudnia 2020 roku od godz. 18:00 i dostępny będzie do 31 stycznia 2020. Zakupu biletu w cenie 12 złotych można dokonać na stronie www.operalodz.com, gdzie znajdą Państwo również dodatkowe informacje na temat emisji spektaklu. 


Przedstawienie zostało zarejestrowane 5 grudnia 2020 roku (w dniu planowanej premiery) przez firmę FiNE ART FiLM.


Realizatorzy:

Kierownictwo muzyczne: Tadeusz Kozłowski

Reżyseria: Michał Znaniecki

Dekoracje, rekwizyty: Luigi Scoglio

Kostiumy: Małgorzata Słoniowska

Reżyseria efektów świetlnych: Dariusz Albrycht

Projekcje: Karolina Jacewicz

Przygotowanie chóru: Maciej Salski


Obsada:

Don Pasquale (bas): Dariusz Machej  

Dr Malatesta (baryton): Marcin Bronikowski

Ernesto (tenor): Andrzej Lampert

Norina (sopran): Aleksandra Kubas-Kruk

Notariusz (bas): Arkadiusz Jakus


Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi




materiał nadesłany




czwartek, 26 listopada 2020

"Książę i król" - recenzja

 

Spektakl dyplomowy studentów Wydziału Lalkarskiego AST w Krakowie z Filii we Wrocławiu pt/ "Książe i król" w reżyserii Artura Dwulita obejrzałam nie tylko z zaciekawieniem, ale i dużą przyjemnością. Opowiadał on o tym, jak książę Filip obdarowany przez rodziców czerwonym konikiem przemierza świat pełen dziwnych miejsc mierząc się z nietuzinkowymi postaciami i zgoła bajkowymi sytuacjami. Książę Filip wpada bowiem do wulkanu, który jest krzywym odbiciem idealnej dziecięcej rzeczywistości – dokładnie tak, jak zapowiadali to twórcy spektaklu.


Spektakl został bardzo ciekawie zainscenizowany. Bardzo podobał mi się ruch sceniczny, w którym nie było gestów niepotrzebnych. Myślę, że także w odbiorze na żywo, w teatrze, przestrzeń sceny byłaby dobrze zagospodarowana pod tym kątem. Podobało mi się też użycie lalek – ten sposób opowiadania ważnych historii jest w teatrze dramatycznym nietypowy, ale typowy jest dla teatru lalkowego. Oczywiście widoczne było nie zawsze dobre prowadzenie lalki. Aktor powinien być „niewidoczny” , kiedy kwestię mówi lalka, którą prowadzi. Właściwie to ona powinna przejmować energię płynącą z podejmowanego przez człowieka ruchu. Tymczasem moją uwagę od laki odciągał aktor. Uważam jednak, że wyglądało to nieźle. A w przypadku lalki szczura (prowadziła ją Anna Karbowiak) już w ogóle było bardzo dobrze.

Najpiękniejszymi scenami moim zdaniem były: scena z małżeństwem karłów (Katarzyna Górska, Dominik Skwarek) – ruchowo, muzycznie i wykonawczo było świetnie! – oraz sceny w bibliotece. Obie sceny zostały bardzo dobrze zagrane, z dużą swobodą, mogły porwać. Zresztą cały spektakl mógł widza w jakimś sensie zauroczyć – sytuacja, kiedy dzieci wybierają sobie rodziców (aby później rodzice mogli wybierać dzieci jest bardzo aktualna, bo stała się przedmiotem dyskusji publicznej), bajkowa konwencja przekazu, odwzorowanie świata dziecka, elementy musicalu, itd. Wiele treści zresztą – przekazanych przez realizatorów spektaklu – wartych jest rozważenia, tym bardziej, że podane zostały w sposób bardzo ciekawy.

Na koniec chciałabym zwrócić uwagę na szeroki przegląd nieożywionych bohaterów pojawiających się w inscenizacji.   Ich konstrukcja i pomysł ożywienia były naprawdę pierwszorzędne zaś oszczędna dekoracja dodatkowo uwydatniła ich zjawiskowość. 


***

Reżyseria: Artur Dwulit
Tekst: Magdalena Mrozińska
Scenografia: Martyna Štěpán- Dworakowska
Producent: Radosław Frąk
Muzyka: Marcin Nagnajewicz
Choreografia: Tomasz Graczyk
Asystent reżysera: Dominik Skwarek
Kierownik techniczny: Andrzej Kopcza
Oświetlenie: Paweł Płachetka
Dźwięk: Bartłomiej Niećko
Garderobiana: Krystyna Wiśniewska
Obsługa sceny: Jan Tworek (brygadzista), Zbigniew Hryczyszyn, Mateusz Machniak, Robert Wolszczak
Pracownia plastyczna: Ilona Szurkowska / kierownik, Małgorzata Bekalarska, Paulina Kasiukiewicz, Piotr Kochanowski
Fotograf: Dariusz Kozłowski

 

Obsada: Katarzyna Górska, Anna Karbowiak, Marcelina Kieres, Dominik Skwarek, Piotr Starczak, Patrycja Szindler, Jakub Szlachetka


wtorek, 24 listopada 2020

"Przybysz" - recenzja

 

Drugi dzień festiwalu i poemat muzyczny pt. „Przybysz” w reżyserii Wojciecha Kościelniaka - ten spektakl naprawdę słuchało się i oglądało się z dużą przyjemnością. Studenci Wydziału Aktorstwa Muzycznego Akademii Teatralnej w Warszawie nie tylko wykazali się świetnym wokalem, ale i wrażliwością, która pozwoliła im zagrać spektakl w sposób przykuwający uwagę. Stworzyli przy tym zgrany zespół, który mógłby całkiem nieźle funkcjonować samodzielnie, chociażby grając spektakle autorskie.





„Przybysz”  opowiada o podróży tytułowego bohatera - Przybysza - do Nowego Świata. Towarzyszą mu przedmioty, okoliczności, istoty zgoła magiczne oraz inni podróżni, podobnie jak Przybysz szukający lepszego życia. Nowy Świat jednak okazuje się niezrozumiały i wypełniony wieloma podobnymi historiami o ludzkich tęsknotach i dramatach. Wielu „przybyszów” szuka bowiem szczęścia  w innym świecie! Wątek tęsknoty przewija się zresztą przez cały spektakl. Pojawia się ona przecież zawsze, kiedy się bardzo kocha, cierpi z powodu rozstania i osamotnienia, kiedy czuje się strach, kiedy coś wydaje tak piękne, że niemal święte.

Każdy z występujących aktorów miał w sobie coś interesującego. W zasadzie wyróżnić jednego aktora byłoby trudno, bo każda z występujących na scenie osób prezentowała szeroki wachlarz możliwości wokalnych, ruchowych i aktorskich. Nie mniej jednak to chyba Małgorzata Majerska była tą osobą, która najbardziej przypadła mi do serca za prezentowaną wyrazistość sceniczną, energię i fantastyczną wrażliwość ruchową. Czy jednak pozostali byli gorsi? Nie. Byli inni.

Mocnych stron „Przybysz” miał jednak wiele – poziom aktorstwa studentów to jeden z  plusów spektaklu. Jego mocną stroną była także warstwa literacka: niebanalne, mądre teksty piosenek i kompozycja fabuły, która po prostu okazała się ciekawą opowieścią. Świetna choreografia i ruch sceniczny – to kolejny pozytyw. Równie świetne kompozycje i akompaniament. Całość wypadła zatem bardzo interesująco i dwie godziny minęły niepostrzeżenie. Żałuję tylko, że to był pokaz online, ale i realizacja nagrania była dobra. Brawo!


*** 

Scenariusz i reżyseria: Wojciech Kościelniak
Muzyka: Mariusz Obijalski
Choreografia Ewelina Adamska-Porczyk 
Scenografia i kostiumy: Bożena Ślaga
Reżyseria świateł: Tadeusz Trylski 
Przygotowanie wokalne: Anna Serafińska 
Kierownik muzyczny: Jacek Kita
Asystentka reżysera: Małgorzata Majerska 
Zespół muzyczny: Jacek Kita – pianino, kierownictwo muzyczne, Andrzej Zielak – gitara basowa, Maciej Wojcieszuk / Kacper Majewski – perkusja 

Obsada: Dominik BobrykPatrycja GrzywińskaMichał Juraszek, Filip KaraśNatalia KujawaMałgorzata MajerskaJakub Szyperski

Pojednanie ze świętością - recenzja


Pierwszego dnia wirtualnego 38 Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi pasjonaci teatru mogli obejrzeć spektakl przygotowany przez studentów w Akademii Teatralnej w Warszawie pt. USTAWIENIA ZE ŚWIĘTYMI, CZYLI ROZMOWY OBRAZÓW, w reżyserii Agaty Dudy-Gracz.

Bohaterowie spektaklu, dwadzieścia postaci znanych z sakralnych wizerunków, czyli tytułowi święci. Opowiadają widzom swoje historie, które doprowadziły ich do świętości. Żyli w różnych epokach i na różnych szerokościach geograficznych, ich losy z jakichś powodów zostały uznane za wyjątkowe, a postaci wyniesione do rangi świętych. Ich losy zreinterpretowane okazują się być aktualne, lecz to w jaki sposób tu i teraz pojmujemy ich świętość wiele mówi o problemach współczesnego świata. Dla mnie jednak kluczowe w odbiorze spektaklu było słowo „ustawienia”, bowiem tłumaczyło dlaczego dwadzieścia żywotów uznanych kiedyś za święte, połączono w fabularną opowieść i to, że Agata Duda-Gracz posłużyła się poetyką rytuału, niemal ludowego obrzędu. Wszak dokładnie na tym samym opiera się koncepcja ustawień Hellingera. 



Według B. Hellingera celem ustawień jest pojednanie się z rodziną, zarówno z jej żyjącymi, jak i zmarłymi członkami. Wynika to z faktu, że w przeszłości członkowie rodziny mogli dopuścić się zła i to było przyczyną ich wykluczenia z rodziny, co w konsekwencji stało się źródłem ich cierpienia i zaburzyło relacje rodzinne. Wykluczonych trzeba na powrót pojednać z rodziną, by przywrócić naturalny porządek. Stąd zmartwychwstanie samobójcy w ostatniej części spektaklu, stąd nieoczywisty dialog matki i córki w innej jego części, itd. – trzeba to przeżyć by doznać oczyszczenia, wybaczenia, przyjęcia na powrót, czyli aby wrócić do starego porządku i pierwotnej świętości. Według Hellingera należy stanąć po stronie osób, które wyrządziły zło i przez to w jakiś sposób zostały wykluczone z rodziny. Naruszenie prawa przynależności do rodziny powoduje cierpienie jej członków, także  krzywdziciela. Podczas seansu przyłącza się wykluczonych do rodziny poprzez złożenie wyrazów szacunku oraz wybaczenie krzywdy. Tu jednak, w spektaklu, właściwie wybaczenia nie doczekaliśmy się w żadnej ze scen. To dość znaczące.

Prowadzący ustawienia wybiera reprezentantów osób żywych i zmarłych wśród obecnych na spotkaniu, następnie „ustawia” ich w przestrzeni we wzajemnej relacji do siebie. Najczęściej są to osoby wobec siebie obce. Reprezentanci zaczynają jednak zachowywać się jakby byli rzeczywistymi członkami rodziny. Dzięki temu zabiegowi ujawnia się to, co tak naprawdę się dzieje się w rodzinie. Prowadzący ustawienia przesuwa reprezentantów na różne pozycje i zadaje im pytanie o odczucia co wywołuje w uczestnikach naprawdę bardzo silne emocje. Mogliśmy i podczas spektaklu obserwować ten proces w każdej ze scen. Aktorzy weszli w ustawienia i chwilami miałam wrażenie, że oni uczuć nie grają, ale… je rzeczywiście tu i teraz, na scenie, przeżywają. Przynajmniej niektórzy.

Spektakl dał możliwość młodym aktorom wygrania się i pokazania z jak najlepszej strony. Zespół zresztą  okazał się bardzo dobrze przygotowany do zadań aktorskich, z jakimi musiał zmierzyć się współtworząc spektakl.  Był on w swojej wymowie bardzo przejmujący - mocno oddziaływał na emocje widza  a przy tym nie dawał mu jednoznacznych odpowiedzi. Nie wskazywał, co jest dobre a co złe a raczej zmuszał do spojrzenia w głąb siebie i tam poszukiwania odpowiedzi na pytania o świętość.  No właśnie – świętość. Oglądając spektakl miałam wrażenie, że współczesność w ogóle nie radzi sobie ze świętością, odwraca jej znaczenie ulegając słabościom typowo ludzkim i równie ludzkim pragnieniom jak władza, miłość, chęć uznania, itp. Miałam też wrażenie, że oglądamy opowieść także o tym, jak postępuje  degradacja świętości – niszczymy świętość jednocześnie poszukując jej i od niej uciekając. Jako istoty ułomne nie potrafimy sobie chyba ze świętością radzić? Ułomni byli przecież i sami święci i ułomną jest religia, która właściwie przestaje swoich świętych rozumieć. Nie jest już świętością ludzkie życie, krew, którą tak łatwo przelać, czynienie bólu przynosi świętość rodzicielstwa, małżeństwo, nawet niewinność dziecka, śmierć i wiara. Prawo do rozpaczy podporządkowane obyczajom pogrzebowym nie może być nadużywane a z cudem zmartwychwstania lepiej nie przesadzać.  Ludzkość pogubiła się w tych reinterpretacjach i pogrąża się chyba w chaosie.

Pięknie podane wątpliwości, piękne historie, pięknie zainscenizowane i zagrane – życiorysy świętych były tu tylko pretekstem do opowiedzenia o sprawach o wiele ważniejszych. Podobnie jak niezwykle wymowna scenografia, świetne rozwiązania w ruchu scenicznym. Nie pozostawały nieme nawet tła obrazów, jakie postaci świętych dźwigały na barkach - jakby ich własne wyobrażenia ikonograficzne były balastem dla świętości będącej ich udziałem. Każde ze scen była bardzo wymowna, niezwykła i po prostu bardzo dobrze wyreżyserowana i  zagrana. Czasem miałam wątpliwości, czy aktorów w tym spektaklu można nazwać młodymi, zagrali oni bowiem swoje role  dojrzale, ekspresyjnie, dyscyplinując towarzyszące roli emocje na właściwym, ale bardzo niebezpiecznym poziomie. Niezwykle wzruszającymi scenami były części o rodzicielstwie, małżeństwie i zmartwychwstaniu i główne postaci tych scen szczególnie mocno utkwiły mi w pamięci.  

Na koniec chciałabym jedynie wyrazić nadzieję, że kiedyś będziemy mogli obejrzeć ten spektakl na żywo, bez pośrednictwa medium. Sądzę bowiem, że warto go grać i pokazywać. Zaś aktorom AT w Warszawie gratuluję naprawdę udanego występu.

*** 

Reżyseria, scenariusz, scenografia i kostiumy: Agata Duda-Gracz 
Światła: Katarzyna Łuszczyk
Muzyka: Łukasz Wójcik 
Choreografia: Tomasz Wesołowski
Asystent scenografa i autor kolaży: Magdalena Mucha
Asystent scenografa: Michalina Lewandowska
Asystenci reżysera: Dawid Chudy, Vanessa Gazda, Karolina Przystupa, Marta Skowiera, Małgorzata Woźniak 

Obsada: Bartosz Bednarski, Dorota Bzydla, Monika Cieciora, Justyna Fabisiak, Sebstian Figat, Jędrzej Hycnar, Natalia Jędruś, Piotr Kramer, Ina Maria Krawczyk, Jowita Kropiewnicka, Kaja Kozłowska, Barbara Liberek, Damian Mirga, Elżbieta Nagel, Katarzyna Obidzińska, Arina Piskovskaja, Karolina Szeptycka, Mariusz Urbaniec, Bartosz Włodarczyk, Konrad Żygadło

czwartek, 22 października 2020

Premiera „Głosu ludzkiego” w Teatrze Wielkim w Łodzi - materiał nadesłany


Premiera „Głosu ludzkiego” w Teatrze Wielkim w Łodzi.

Spektakl z publicznością na scenie.


Już 7 listopada 2020 w Teatrze Wielkim odbędzie się premiera „Głosu ludzkiego”, opery- monodramu Francisa Poulenca z udziałem Joanny Woś. Do realizacji tego dzieła Dyrekcja łódzkiej opery zaprosiła cenionego reżysera Michała Znanieckiego oraz znakomitego dyrygenta Adama Banaszaka. Ten spektakl jest wyjątkowy nie tylko ze względu na muzykę, tym razem publiczność zapraszamy na scenę. Sprzedaż biletów na premierowe spektakle właśnie się rozpoczęła. „Głos ludzki” to jednoaktowa opera skomponowana przez Francisa Poulenca w oparciu o monodram Jeana Cocteau. Fabuła opiera się na stopniowo rozwijającym się dramacie porzuconej kobiety, a cały utwór zawarty jest w trwającej około godziny rozmowie telefonicznej. Bohaterka prowadzi dialog ze swoim niewidocznym kochankiem, który odszedł do innej.






Musimy wyciągnąć duszę z bohaterki. Każda odsłona tej niekończącej się rozmowy telefonicznej powinna być przesycona emocjami i bardzo teatralna. Jestem reżyserem przyzwyczajonym do robienia widowisk operowych w otwartej przestrzeni na dużą skalę, spektakularnych. I tę spektakularność chciałbym zachować, mimo że jest to monodram. zdradza Michał Znaniecki.

Propozycja Poulenca w swej treści i formie jest zaskakująca, ale i niezwykła. Jest wypełniona wielkim ładunkiem emocji, zmiennością nastrojów i klimatów, a przez to wysoko zawieszająca poprzeczkę aktorską wykonawczyni – jedynej na scenie. Tej trudnej i wymagającej roli podjęły się dwie primadonny Teatru Wielkiego w Łodzi – Joanna Woś, którą zobaczymy w premierowych spektaklach 7 i 8 listopada oraz Dorota Wójcik.

Do realizacji tej opery niezbędna jest wybitna solistka z wieloletnim doświadczeniem scenicznym, która zbuduje postać o wszelkich możliwych barwach i która będzie w stanie udźwignąć ten ogrom emocji, nie przestraszy się tego – dodaje reżyser. – Zbudujemy wobec naszej bohaterki kontekst, który będzie bardzo czytelny dla dzisiejszej publiczności. Doświadczenia pandemii dały nam dużo kluczy do interpretacji: samotność, zamknięcie, odcięcie od świata. Ostatnimi czasy wszyscy tego
doświadczaliśmy. Myślę, że jest to bardzo dobry czas, żeby taki spektakl powstał, bo odczytamy go inaczej niż w normalnych warunkach – zaznacza Michał Znaniecki.



Fot. Krzysztof Lipiński



Będzie to drugie w Teatrze Wielkim w Łodzi spotkanie z twórczością operową francuskiego kompozytora. Przed laty (w 2000 roku) operową publiczność zachwycił monumentalny, choć ascetyczny w formie spektakl pt. „Dialogi Karmelitanek” w reż. Krzysztofa Kelma ze wspaniałymi kreacjami m.in. Krystyny Rorbach i Moniki Cichockiej (więcej informacji w Muzeum Cyfrowym Teatru Wielkiego w Łodzi). Teraz przed nami „Głos ludzki” – pierwszy raz na łódzkiej scenie – dzieło całkowicie odmienne, będące wstrząsającym monologiem – niezwykle osobistym wyznaniem nieprzytomnie zakochanej Kobiety. Bohaterce towarzyszyć będzie orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi w pod batutą Maestro Adama Banaszaka.


________________________________________________

WIDOWNIA NA SCENIE

Ten emocjonalny operowy monolog zobaczą Państwo… ze sceny. A to za sprawą zaaranżowania widowni w kieszeniach sceny – dzięki temu odbiór dzieła będzie wzmocniony poprzez intymną, kameralną atmosferę. Miejsca zostaną przygotowane z zachowaniem bezpiecznych odległości. Przygotowania premiery trwają z zachowaniem wszelkich możliwych środków ostrożności.

_________________________________________________


Francis Poulenc GŁOS LUDZKI
premiera w Teatrze Wielkim w Łodzi: 7 i 8 listopada 2020, godz. 19:00

Realizatorzy:

Kierownictwo muzyczne: Adam Banaszak
Reżyseria, inscenizacja, scenografia: Michał Znaniecki
Multimedia i reżyseria światła: Michał Znaniecki

Obsada:

Ona (Elle): Joanna Woś (7,8.11.2020)
Dorota Wójcik

oraz

Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi


[materiał nadesłany]

niedziela, 18 października 2020

„Obietnica poranka” w Teatrze Nowym w Łodzi - PREMIERA - recenzja

 

Niedawna premiera „Obietnicy poranka” w reż.  Macieja Wojtyszki w Teatrze Nowym w Łodzi stała się dla mnie okazją do rozmyślań nad przemianami społecznymi. Brzmi groźnie? Niekoniecznie. Po prostu ze smutkiem uznałam, że dziś silną więź pomiędzy matką a jej dzieckiem  psychologowie nazwaliby toksyczną a być może i taką o znamionach przemocy psychicznej. Z przykrością skonstatowałam, że taka miłość jest dziś zabroniona, bo przysłania coś, co współczesność stawia na piedestale i określa jako „JA”. Pozostawię jednak analizy społeczne na inną okazję.


„Obietnica poranka” / reż. Maciej Wojtyszko / premiera: 16.10.2020 r. 
Na zdjęciu: Konrad Michalak, Mirosława Olbińska / fot. HaWa


Spektakl jest adaptacją autobiograficznej, wydanej we Francji w 1960 roku (wyd. polskie 1964) powieści  La promesse de l’aube  Romaina Gary’ego, francuskiego pisarza polsko-żydowskiego pochodzenia, który aż dwukrotnie zdobył prestiżową Nagrodę Goncourtów. To historia  trudnej, ale i nieszablonowej więzi matki i syna, opowiedziana w sposób nieco ironiczny, nie pozbawiony pewnej dozy humoru i jakiejś takiej nostalgii.  Roman – zagrany w spektaklu przez Konrada Michalaka - od najmłodszych lat jest przygotowywany do bycia kimś ważnym i podziwianym. Jego matka – w tej roli Mirosława Olbińska - ma jednak coraz to nowe koncepcje przyszłości syna i budowała - najpierw wokół dziecka a później dorosłego mężczyzny - iluzoryczne wizje przyszłości i wspaniałej kariery. Roman oczywiście stara się zamysłom matki sprostać i o ile jeszcze w dzieciństwie chłopak buntuje się przeciwko  - czasem kłopotliwej i przesadnej - miłości kobiety, to ostatecznie uczy się z niej czerpać siłę i odwagę. Ta miłość przecież staje się jego ocaleniem.


„Obietnica poranka” / reż. Maciej Wojtyszko / premiera: 16.10.2020 r. 
Na zdjęciu: Konrad Michalak, Mirosława Olbińska / fot. HaWa


Premiera odbyła się w sytuacji zaostrzenia wymagań sanitarnych i z tego też powodu spektakl przeniesiono z małej sceny na dużą. Z ciekawością jechałam na pokaz - jak realizatorzy zagospodarują przestrzeń? Czy dwoje aktorów zapełni scenę, która miała być w założeniu dość kameralna? Nie wiem, czy wprowadzono jakieś zmiany decydując się na zmianę sceny, ale spektakl oglądało się… komfortowo. Pomimo tego, była to smutna premiera, jakże inna od tych, w których wcześniej uczestniczyłam. Był to jednak wieczór udany - na scenie rozegrała się bardzo subtelnie opowiedziana historia, której niewątpliwie jasnym punktem była kreacja Mirosławy Olbińskiej.


„Obietnica poranka” / reż. Maciej Wojtyszko / premiera: 16.10.2020 r.
Na zdjęciu: Konrad Michalak / fot. HaWa



Aktorzy z dużą łagodnością, dystansem, ale i w sposób wiarygodny odegrali postaci, których historia obejmowała zdaje się około 20 lat ich życia. Zmieniali się wraz z upływającym czasem. Mogliśmy obserwować dojrzewanie Romania, jego bunt przeciwko obecności matki, jego późniejszą tęsknotę za nią i kształtowanie się odpowiedzialności. Mogliśmy też obserwować zmagania jego matki  z nie zawsze sprzyjającą im codziennością, jej nieodpartą stanowczość  w dążeniu do takiego kształtowania rzeczywistości, by była ona sprzyjająca jej synowi. Pod zewnętrzną szorstkością niełatwo było dostrzec czułość i całą tą subtelność uczuć kobiety.

Ci, którzy wcześniej oglądali ekranizację powieści lub czytali książkę Gary’ego nie rozczarują się – opowieść zainscenizowano niemal perfekcyjnie, kończąc ją bardzo wzruszająca odsłoną. Tym, którzy nie oglądali filmu ani nie czytali powieści, nie podpowiem o jaką scenę tu chodzi. To – w moim odbiorze – zwieńczenie inscenizacji, która usprawiedliwia ową czułą relację matki i syna, wyjaśnia jej sens, uzasadnia niedopowiedzenia i skróty. Zresztą… pomijając piękno i emocjonalność tego momentu, czy w ogóle macierzyństwo wymaga usprawiedliwienia? I nawet śmierć nie będzie przeszkodą.



***

"Obietnica poranka" - Romain Gary


Teatr Nowy w Łodzi
premiera 16.10.2020, Duża Sala

Realizatorzy

Tłumaczenie: Jerzy Pański
Adaptacja sceniczna: Ewa i Maciej Wojtyszko
Reżyseria: Maciej Wojtyszko
Scenografia i kostiumy: Jarosław Kluszczyński
Reżyseria światła: Kamil Urbanowicz
Muzyka: Irina Blokhina
Asystent reżysera, inspicjent: Agnieszka Choińska

Obsada:

Mirosława Olbińska - Matka
Konrad Michalak - Gary



Źródło fot.: http://nowy.pl/spektakle/obietnica-poranka/ 


czwartek, 24 września 2020

Popis sztuki aktorskiej, czyli „Kto odkrył Amerykę?” w Teatrze Nowym w Łodzi - recenzja

 

Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi otworzył kolejny sezon sztuką greckiej autorki Chrisy Spilioti „Kto odkrył Amerykę?” w reżyserii Macieja Wojtyszki. To opowieść o dwóch kobietach, których losy na przestrzeni wielu lat splatają się i rozplatają dając okazję do wnikliwych obserwacji życiowych wyborów, potrzeb, uczuć i codziennych trosk obu kobiet. Z pozoru to historia banalna - ileż  podobnych!.. Z drugiej jednakże strony historia trudna do opowiedzenia, bo kilkadziesiąt lat życia dwu tak bardzo różnych kobiet należy zmieścić w niezbyt długim tekście dramatycznym i w niespełna 80 minutach spektaklu.


fot. Kamil Urbanowicz

Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę natychmiast po wejściu na widownię, to wyjątkowo oszczędna scenografia: cztery krzesła, dwa wieszaki, wysokie, półprzezroczyste ekrany w tle. Pomyślałam sobie wtedy, że  najpewniej zadzieje się coś specjalnego, że najwyraźniej opowieść rozegra się w sferze emocji. Ale opowiedzieć banalną historię, niemalże nie mając rekwizytów do dyspozycji i scenografii? No można, ale trzeba umieć to zrobić. To był ekscytujący moment oczekiwania.

Bohaterki spektaklu, Lizę i Kasię, poznajemy w momencie, w którym możemy obserwować ich relacje z toksycznymi matkami, kiedy są jeszcze dziećmi. Żegnamy się z nimi, gdy oczekują wizyty lekarza będąc pensjonariuszkami w domu spokojnej starości.  W przeciągu kilkudziesięciu minut mija kilkadziesiąt lat. Z podlotków stają się starymi kobietami, którym ciało i umysł odmawiają posłuszeństwa. Wciąż jednak związane są ze sobą niełatwą przyjaźnią i jakąś taką - chyba oczywistą dla bohaterek –przynależnością jednej do życia tej drugiej. 

W spektaklu zagrały Jolanta Jackowska i Katarzyna Żuk.  Każda z nich miała do wykreowania aż trzy postaci. Jolanta Jackowska wystąpiła w rolach: Lizy, matki Kasi i Wróżki a Katarzyna Żuk - Kasi, mamy Lizy i Fryzjerki.  Liza została nam przedstawiona jako typ kobiety efektownej,  prowokatorki korzystającej z uroków życia, ale jednocześnie kobiety niestabilnej, szybko nudzącej się, nieco kapryśnej i przekonanej o swojej wyjątkowości. Jakże odmienna była Kasia grana przez Katarzynę Żuk! Psychicznie rozdarta pomiędzy domem a marzeniami o innym życiu, poszukująca sensu we wszystkim, co robi, ulegająca silniejszym osobowościom, zdominowana przez matkę, zdradzana latami przez męża, szukająca pomocy u psychoterapeuty. Obie na przestrzeni lat zmieniają się – Liza z biegiem czasu staje się paradoksalnie coraz słabsza psychicznie i coraz bardziej nieporadna emocjonalnie a Kasia – silniejsza. I choć i tak to Liza na koniec staje się oparciem dla Kasi a nie odwrotnie, to jednak Kasia imponuje wolą przetrwania i siłą charakteru.


fot. Kamil Urbanowicz


Matki dziewcząt natomiast przedstawiono jako osoby toksyczne i nie radzące sobie z rodzicielstwem. Matka Lizy grana przez Katarzynę Żuk z dużą dozą niefrasobliwości daje córce nadmierną swobodę nie stawiając właściwie żadnych granic, a matka Kasi – czyli Jolanta Jackowska – stosuje nadmierny rygor i łatwo wpada w gniew nie szczędząc przy tym dziewczynie przykrych słów. Należy tu przyznać, że aktorki z dużą brawurą zmieniały role. Bez przeszkód przeistaczały się z jednej postaci w drugą. I w trzecią. Przemiana Jolanty Jackowskiej we Wróżkę była zaskakująca i bardzo efektowna. Nie zabrakło w tej scenie uśmiechu przez łzy – wszak oznajmiała Kasi, że mąż zdradza ją z jej przyjaciółką. Ale przecież zazwyczaj takie wiadomości w pierwszej chwili lekceważy się i uważa za niedorzeczne. Natomiast w przypadku Fryzjerki... Hm.. Po prostu upewniłam się, że Katarzyna Żuk ma nieprawdopodobną umiejętność błyskawicznego stawania się kimś innym przy minimum środków zewnętrznych jak peruka, jakaś część garderoby, zmiana oświetlenia. Podobne przeistoczenia osobowości miałam przecież już przyjemność oglądać w innym spektaklu Teatru Nowego. Mam tu na myśli „Bum” w reż. Grzegorza Chrapkiewicza, w którym aktorka także dokonuje takich przemian.  

O ile matki bohaterek oglądałam z pewną przykrością – takie zachowania rodzica zawsze w jakiś sposób okaleczają dziecko – a postaci „branżowe” z delikatnym rozbawieniem, to przyglądanie się dorastaniu i dojrzewaniu bohaterek sztuki dostarczyło mi prawdziwych wzruszeń. Jakże trafne obserwacje zachowań i umiejętne ich odegranie! Scena końcowa natomiast całkowicie mnie zdumiała i zachwyciła. I chociażby dla tej sceny po prostu trzeba ten spektakl obejrzeć. To był prawdziwy pokaz umiejętności aktorskich i na pewno ogromny wysiłek twórczy.

Myślę sobie teraz, że nie na emocjach zbudowano ów spektakl, ale na przeżyciach, których te emocje były efektem. Rozbudowana scenografia byłaby zatem i tak zbędna, bowiem oszczędne gospodarowanie plastyką sceny tylko uwydatniło to, co w tej sztuce wydało mi się – a może i rzeczywiście było - najważniejsze. Mam też wrażenie, że występujące aktorki przeżywały historię życia Lizy i Kasi równie mocno jak publiczność. To co działo się na scenie było wiarygodne i autentyczne. Łza spływająca po policzku Kasi zatopionej już w swojej starczej nieporadności jest tego najlepszym dowodem. I za tę łzę bardzo dziękuję.  


Agnieszka Kowarska


Teatr Nowy w Łodzi

„Kto odkrył Amerykę?” 

- Chrisa Spilioti

premiera:

18 września 2020 r.
Mała Sala

 

tłumaczenie:
Ewa T. Szyler

reżyseria:
Maciej Wojtyszko

scenografia i kostiumy:
Jarosław Kluszczyński

muzyka:
Matt Lewik

reżyseria światła i projekcje:
Kamil Urbanowicz

inspicjent:
Teresa Hajman

 

obsada:

Jolanta Jackowska, Katarzyna Żuk





środa, 23 września 2020

Koncert galowy na otwarcie sezonu w Teatrze Wielkim w Łodzi - materiał nadesłany

 TEATR WIELKI W ŁODZI

INAUGURACJA SEZONU – KONCERT GALOWY 

Sezon artystyczny 2020/2021 zainaugurujemy 26 września 2020, prezentując arie i fragmenty spektakli, które nasza publiczność usłyszy na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi w nadchodzącym sezonie. Podczas koncertu wystąpią stęsknieni za publicznością artyści, gwiazdy łódzkiej sceny opery i baletu z towarzyszeniem chóru i orkiestry pod batutą Marty Kosielskiej i Michała Kocimskiego.




W marcu, gdy świat kultury się zatrzymał, zmuszeni byliśmy odwołać planowane premiery i spektakle. I chociaż nadal obowiązują ścisłe restrykcje, które znacznie utrudniają nam funkcjonowanie, staraliśmy się zachęcić Państwa do powrotu na prawdziwą widownię, organizując wakacyjne Sierpniowe koncerty z Gwiazdami czy prezentując przedstawienia przełożone z poprzedniego sezonu artystycznego – Grek Zorba oraz Lo speziale. 26 września odbyć się miał Koncert 10. polskich tenorów. Niestety musieliśmy przełożyć go na późniejszy termin. Nie oznacza to jednak, że w tym dniu się nie spotkamy.


Zapraszamy Państwa na uroczysty KONCERT GALOWY inaugurujący sezon artystyczny 2020/2021, który odbędzie się 26 września 2020 roku o godz. 19:00 w Teatrze Wielkim w Łodzi.


Program koncertu zapowiada się bardzo interesująco. Usłyszymy między innymi arie z: Cyrulika sewilskiego, Cosi fan tutte, Don Pasquale, Madamy Butterfly, Turandot oraz Nabucca w wykonaniu solistek i solistów naszego Teatru: Moniki Cichockiej, Hanny Okońskiej, Aleksandry Wiwały, Joanny Woś, Doroty Wójcik, Agnieszki Makówki, Olgi Maroszek, Weroniki Leśniewskiej (gościnnie), Dawida Kwiecińskiego, Pawła Skałuby, Dominika Sutowicza, Arkadiusza Anyszki, Andrzeja Kostrzewskiego, Zenona Kowalskiego, Łukasza Motkowicza, Przemysława Reznera, Rafała Pikały, Grzegorza Szostaka i Roberta Ulatowskiego.

Oprócz dzieł operowych w programie nie może zabraknąć części baletowej. Zespół baletu Teatru Wielkiego w Łodzi zaprezentuje Państwu fragmenty ze spektakli Cisza i Grek Zorba


Nad całością koncertu czuwać będą Marta Kosielska i Michał Kocimski.


Ten wyjątkowy repertuar będzie można zobaczyć i usłyszeć tylko raz – właśnie podczas koncertu inauguracyjnego. Gwarantujemy roztańczone i rozśpiewane spotkanie z operą i baletem.

Bilety dostępne są na stronie www.operalodz.com

Wydarzenie na FB: https://www.facebook.com/events/357569898985591/

Spot zapowiadający Koncert: https://youtu.be/gvWpXzRgVpk
____________________________________________________

Dla zachowania wszelkiego rygoru sanitarnego i dla naszego wspólnego dobra prosimy o zabraniu maseczek, przed wejściem będzie również mierzona temperatura. Regulamin koncertu dostępny na stronie operalodz.com







[materiał nadesłany]





XXVII Łódzkie Spotkania Baletowe - zapowiedź wydarzenia

  Już za kilka dni, bo 26 kwietnia rozpoczynają się Łódzkie Spotkania Baletowe. Tym razem publiczność będzie mogła obejrzeć sześć choreograf...