Pierwszego dnia wirtualnego 38 Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi pasjonaci teatru mogli obejrzeć spektakl przygotowany przez studentów w Akademii Teatralnej w Warszawie pt. USTAWIENIA ZE ŚWIĘTYMI, CZYLI ROZMOWY OBRAZÓW, w reżyserii Agaty Dudy-Gracz.
Bohaterowie spektaklu, dwadzieścia postaci znanych z sakralnych wizerunków, czyli tytułowi święci. Opowiadają widzom swoje historie, które doprowadziły ich do świętości. Żyli w różnych epokach i na różnych szerokościach geograficznych, ich losy z jakichś powodów zostały uznane za wyjątkowe, a postaci wyniesione do rangi świętych. Ich losy zreinterpretowane okazują się być aktualne, lecz to w jaki sposób tu i teraz pojmujemy ich świętość wiele mówi o problemach współczesnego świata. Dla mnie jednak kluczowe w odbiorze spektaklu było słowo „ustawienia”, bowiem tłumaczyło dlaczego dwadzieścia żywotów uznanych kiedyś za święte, połączono w fabularną opowieść i to, że Agata Duda-Gracz posłużyła się poetyką rytuału, niemal ludowego obrzędu. Wszak dokładnie na tym samym opiera się koncepcja ustawień Hellingera.
Według B. Hellingera celem ustawień jest pojednanie się z rodziną, zarówno z jej
żyjącymi, jak i zmarłymi członkami. Wynika to z faktu, że
w przeszłości członkowie rodziny mogli dopuścić się zła i to było
przyczyną ich wykluczenia z rodziny, co w konsekwencji stało się
źródłem ich cierpienia i zaburzyło relacje rodzinne. Wykluczonych trzeba
na powrót pojednać z rodziną, by przywrócić naturalny porządek. Stąd
zmartwychwstanie samobójcy w ostatniej części spektaklu, stąd nieoczywisty
dialog matki i córki w innej jego części, itd. – trzeba to przeżyć by doznać
oczyszczenia, wybaczenia, przyjęcia na powrót, czyli aby wrócić do starego
porządku i pierwotnej świętości. Według Hellingera należy stanąć po stronie
osób, które wyrządziły zło i przez to w jakiś sposób zostały wykluczone
z rodziny. Naruszenie prawa przynależności do rodziny powoduje cierpienie jej
członków, także krzywdziciela. Podczas
seansu przyłącza się wykluczonych do rodziny poprzez złożenie wyrazów
szacunku oraz wybaczenie krzywdy. Tu jednak, w spektaklu, właściwie wybaczenia
nie doczekaliśmy się w żadnej ze scen. To dość znaczące.
Prowadzący ustawienia wybiera reprezentantów osób żywych i zmarłych wśród obecnych na spotkaniu, następnie „ustawia” ich w przestrzeni we wzajemnej relacji do siebie. Najczęściej są to osoby wobec siebie obce. Reprezentanci zaczynają jednak zachowywać się jakby byli rzeczywistymi członkami rodziny. Dzięki temu zabiegowi ujawnia się to, co tak naprawdę się dzieje się w rodzinie. Prowadzący ustawienia przesuwa reprezentantów na różne pozycje i zadaje im pytanie o odczucia co wywołuje w uczestnikach naprawdę bardzo silne emocje. Mogliśmy i podczas spektaklu obserwować ten proces w każdej ze scen. Aktorzy weszli w ustawienia i chwilami miałam wrażenie, że oni uczuć nie grają, ale… je rzeczywiście tu i teraz, na scenie, przeżywają. Przynajmniej niektórzy.
Spektakl dał możliwość młodym aktorom wygrania się i
pokazania z jak najlepszej strony. Zespół zresztą okazał się bardzo dobrze przygotowany do zadań
aktorskich, z jakimi musiał zmierzyć się współtworząc spektakl. Był on w swojej wymowie bardzo przejmujący -
mocno oddziaływał na emocje widza a przy
tym nie dawał mu jednoznacznych odpowiedzi. Nie wskazywał, co jest dobre a co
złe a raczej zmuszał do spojrzenia w głąb siebie i tam poszukiwania odpowiedzi
na pytania o świętość. No właśnie –
świętość. Oglądając spektakl miałam wrażenie, że współczesność w ogóle nie
radzi sobie ze świętością, odwraca jej znaczenie ulegając słabościom typowo
ludzkim i równie ludzkim pragnieniom jak władza, miłość, chęć uznania, itp. Miałam
też wrażenie, że oglądamy opowieść także o tym, jak postępuje degradacja świętości – niszczymy świętość jednocześnie
poszukując jej i od niej uciekając. Jako istoty ułomne nie potrafimy sobie
chyba ze świętością radzić? Ułomni byli przecież i sami święci i ułomną jest
religia, która właściwie przestaje swoich świętych rozumieć. Nie jest już
świętością ludzkie życie, krew, którą tak łatwo przelać, czynienie bólu
przynosi świętość rodzicielstwa, małżeństwo, nawet niewinność dziecka, śmierć i
wiara. Prawo do rozpaczy podporządkowane obyczajom pogrzebowym nie może być
nadużywane a z cudem zmartwychwstania lepiej nie przesadzać. Ludzkość pogubiła się w tych reinterpretacjach
i pogrąża się chyba w chaosie.
Pięknie podane wątpliwości, piękne historie, pięknie zainscenizowane
i zagrane – życiorysy świętych były tu tylko pretekstem do opowiedzenia o sprawach
o wiele ważniejszych. Podobnie jak niezwykle wymowna scenografia, świetne
rozwiązania w ruchu scenicznym. Nie pozostawały nieme nawet tła obrazów, jakie
postaci świętych dźwigały na barkach - jakby ich własne wyobrażenia ikonograficzne
były balastem dla świętości będącej ich udziałem. Każde ze scen była bardzo
wymowna, niezwykła i po prostu bardzo dobrze wyreżyserowana i zagrana. Czasem miałam wątpliwości, czy aktorów
w tym spektaklu można nazwać młodymi, zagrali oni bowiem swoje role dojrzale, ekspresyjnie, dyscyplinując
towarzyszące roli emocje na właściwym, ale bardzo niebezpiecznym poziomie.
Niezwykle wzruszającymi scenami były części o rodzicielstwie, małżeństwie i zmartwychwstaniu
i główne postaci tych scen szczególnie mocno utkwiły mi w pamięci.
Na koniec chciałabym jedynie wyrazić nadzieję, że kiedyś
będziemy mogli obejrzeć ten spektakl na żywo, bez pośrednictwa medium. Sądzę
bowiem, że warto go grać i pokazywać. Zaś aktorom AT w Warszawie gratuluję naprawdę
udanego występu.
Reżyseria,
scenariusz, scenografia i kostiumy: Agata Duda-Gracz
Światła: Katarzyna Łuszczyk
Muzyka: Łukasz Wójcik
Choreografia: Tomasz Wesołowski
Asystent scenografa i autor kolaży: Magdalena Mucha
Asystent scenografa: Michalina Lewandowska
Asystenci reżysera: Dawid Chudy, Vanessa Gazda, Karolina Przystupa, Marta
Skowiera, Małgorzata Woźniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz