Niedawna premiera „Obietnicy poranka” w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Nowym w Łodzi
stała się dla mnie okazją do rozmyślań nad przemianami społecznymi. Brzmi
groźnie? Niekoniecznie. Po prostu ze smutkiem uznałam, że dziś silną więź
pomiędzy matką a jej dzieckiem
psychologowie nazwaliby toksyczną a być może i taką o znamionach
przemocy psychicznej. Z przykrością skonstatowałam, że taka miłość jest dziś zabroniona,
bo przysłania coś, co współczesność stawia na piedestale i określa jako „JA”.
Pozostawię jednak analizy społeczne na inną okazję.
„Obietnica poranka” / reż. Maciej Wojtyszko / premiera: 16.10.2020 r. Na zdjęciu: Konrad Michalak, Mirosława Olbińska / fot. HaWa |
Spektakl jest adaptacją autobiograficznej, wydanej we Francji w 1960 roku (wyd. polskie 1964) powieści La promesse de l’aube Romaina Gary’ego, francuskiego pisarza polsko-żydowskiego pochodzenia, który aż dwukrotnie zdobył prestiżową Nagrodę Goncourtów. To historia trudnej, ale i nieszablonowej więzi matki i syna, opowiedziana w sposób nieco ironiczny, nie pozbawiony pewnej dozy humoru i jakiejś takiej nostalgii. Roman – zagrany w spektaklu przez Konrada Michalaka - od najmłodszych lat jest przygotowywany do bycia kimś ważnym i podziwianym. Jego matka – w tej roli Mirosława Olbińska - ma jednak coraz to nowe koncepcje przyszłości syna i budowała - najpierw wokół dziecka a później dorosłego mężczyzny - iluzoryczne wizje przyszłości i wspaniałej kariery. Roman oczywiście stara się zamysłom matki sprostać i o ile jeszcze w dzieciństwie chłopak buntuje się przeciwko - czasem kłopotliwej i przesadnej - miłości kobiety, to ostatecznie uczy się z niej czerpać siłę i odwagę. Ta miłość przecież staje się jego ocaleniem.
„Obietnica poranka” / reż. Maciej Wojtyszko / premiera: 16.10.2020 r. Na zdjęciu: Konrad Michalak, Mirosława Olbińska / fot. HaWa |
Premiera odbyła się w sytuacji zaostrzenia wymagań sanitarnych i z tego też powodu spektakl przeniesiono z małej sceny na dużą. Z ciekawością jechałam na pokaz - jak realizatorzy zagospodarują przestrzeń? Czy dwoje aktorów zapełni scenę, która miała być w założeniu dość kameralna? Nie wiem, czy wprowadzono jakieś zmiany decydując się na zmianę sceny, ale spektakl oglądało się… komfortowo. Pomimo tego, była to smutna premiera, jakże inna od tych, w których wcześniej uczestniczyłam. Był to jednak wieczór udany - na scenie rozegrała się bardzo subtelnie opowiedziana historia, której niewątpliwie jasnym punktem była kreacja Mirosławy Olbińskiej.
„Obietnica poranka” / reż. Maciej Wojtyszko / premiera: 16.10.2020 r. Na zdjęciu: Konrad Michalak / fot. HaWa |
Aktorzy z dużą łagodnością, dystansem, ale i w sposób wiarygodny odegrali postaci, których historia obejmowała zdaje się około 20 lat ich życia. Zmieniali się wraz z upływającym czasem. Mogliśmy obserwować dojrzewanie Romania, jego bunt przeciwko obecności matki, jego późniejszą tęsknotę za nią i kształtowanie się odpowiedzialności. Mogliśmy też obserwować zmagania jego matki z nie zawsze sprzyjającą im codziennością, jej nieodpartą stanowczość w dążeniu do takiego kształtowania rzeczywistości, by była ona sprzyjająca jej synowi. Pod zewnętrzną szorstkością niełatwo było dostrzec czułość i całą tą subtelność uczuć kobiety.
Ci, którzy wcześniej oglądali ekranizację powieści lub
czytali książkę Gary’ego nie rozczarują się – opowieść zainscenizowano niemal
perfekcyjnie, kończąc ją bardzo wzruszająca odsłoną. Tym, którzy nie oglądali
filmu ani nie czytali powieści, nie podpowiem o jaką scenę tu chodzi. To – w moim
odbiorze – zwieńczenie inscenizacji, która usprawiedliwia ową czułą relację matki
i syna, wyjaśnia jej sens, uzasadnia niedopowiedzenia i skróty. Zresztą…
pomijając piękno i emocjonalność tego momentu, czy w ogóle macierzyństwo wymaga
usprawiedliwienia? I nawet śmierć nie będzie przeszkodą.
***
"Obietnica poranka" - Romain Gary
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz