Po „Wieczorze kompozytorów polskich”, na który złożyły się trzy choreografie nawiązujące tematycznie do gór, „Morze” jest kolejnym tryptykiem baletowym, zaproponowanym publiczności przez Teatr Wielki w Łodzi. Tym razem temat przewodni opracowali Emanuel Gat („Four Oceanic Dances”), Jacek Przybyłowicz („Pärt/s”) i Douglas Lee („La Mer”). "Morze" to festiwal kontrastów i odmienności twórczych spojrzeń, fascynujących odniesień i reinterpretacji czegoś, co pozornie każdemu z nas jest dobrze znane.
Spektakl premierowy „Morza” zatańczono 26 kwietnia br. Tego wieczoru orkiestrę Teatru Wielkiego w Łodzi poprowadziła Maria Fuller. Na
samej premierze „Morza” niestety z przyczyn zawodowych nie byłam. Udało mi się
natomiast obejrzeć transmisję online z drugiego pokazu premierowego a niedawno, 14 czerwca również kolejny spektakl w teatrze. W czerwcu za pulpitem
dyrygenckim stanął Marcin Mirowski, obsady tancerzy były
premierowe, zatem z zadowoleniem, ale i dużymi oczekiwaniami
zasiadłam na widowni.
Początek nie wypadł najlepiej, bowiem w pierwszej części wieczoru tancerze Teatru Wielkiego w Łodzi wykonali choreografię Emanuela Gata pt. „Four Oceanic Dances” do muzyki Benjamina Brittena z opery „Peter Grimes”, co do której miałam wątpliwości już podczas oglądania spektaklu online. Niestety i tym razem ta część tryptyku mocno rozczarowała - choreografia była znaczeniowo mocno powierzchowna i technicznie niedopracowana. Czyżby choreografowi jednak zabrakło pomysłu? A może po prostu czasu? Kompozycja była - tak sądzę - z tych w rodzaju chaotycznych i przechodzonych a dodatkowo miałam nieodparte wrażenie, że sami tancerze nie bardzo odnajdywali się w tak uproszczonych choreograficznie etiudach. Nie było emocji, nie było dramaturgii, nie było dla mnie nic interesującego czy w jakiś sposób zaskakującego - poza muzyką, bo wykonania orkiestry słuchałam z dużą przyjemnością. Niewiele pomogły kostiumy o czystej, nieskomplikowanej formie ani w zasadzie ciekawie wyreżyserowane światła. Nie dostrzegłam tam też niczego, co choreograf zapowiedział w programie do spektaklu. Jeżeli jednak chodziło mu o wyrażenie zagubienia człowieka w kontekście przewagi natury nad nim samym – to owszem, rzecz się udała, ale być może tylko dlatego, że tancerze sprawiali wrażenie nierozumiejących tego, co tańczą. Ale to przecież nie ich wina. Tak czy inaczej była to zdecydowanie najsłabsza choreografia wśród trzech, zaprezentowanych publiczności tego wieczoru. Cóż, jeżeli miał to być eksperyment to niezbyt udany.
![]() |
Fot. J. Miklaszewska |
![]() |
Fot. J. Miklaszewska |
W drugiej części tryptyku zespół baletowy zatańczył choreografię Jacka Przybyłowicza pt. „Pärt/s”. Od razu przykuła uwagę hipnotyzująca minimalizmem dźwiękowym muzyka estońskiego kompozytora Arvo Pärta. W tej choreografii pojawiły się bardzo widowiskowe i piękne duety, skomponowane z ogromną wrażliwością i wymagające doskonałego przygotowania tancerzy. Zostały one perfekcyjnie wykonane – tu tancerze pokazali swoje doskonałe umiejętności i sceniczną klasę. W choreografii nie było jakichś pustych znaczeniowo czy technicznie banalnych „wypełniaczy” ruchowych – poszczególne fragmenty, duety, sceny grupowe płynnie przechodziły jedne w drugie, co dało wrażenie maksymalnego nasycenia całej choreografii treścią - tym bardziej, że poszczególne elementy zestawione były tak, aby kontrastować ze sobą. To przecież wymagało od tancerzy niezmiennie wysokiego poziomu koncentracji w czasie pokazu. Nietrwałość związków, zmienność, upływ czasu, potrzeba wspólnotowości i dążenie do zachowania indywidualizmu – to wszystko udało się choreografowi fantastycznie pokazać a tancerzom zatańczyć. Przybyłowicz kolejny raz postawił na eksplorację możliwości ruchowych tancerzy i znowu udało mu się wydobyć z nich to, co najlepsze. Zespół baletowy zatańczył precyzyjnie również pod względem wyrazowym. Widoczne było zrozumienie materii tej choreografii.
A była to choreografia bogata w symbole i znaczenia – to zawsze daje widzowi naprawdę duże możliwości odczytywania choreografii jako dzieła. Może to robić na różne sposoby a każdy z tych sposobów będzie tym właściwym. Tym bardziej, że jej warstwy - znaczeniowa i estetyczna - okazały się być spójne w każdym elemencie. Ciekawe, czy Przybyłowicz ma świadomość, że skomponował choreografię o tak znacznym walorze uniwersalizmu? Nawet pojawienie się w jego choreografii nurka, które na początku wzięłam za żart, można zinterpretować w kontekście obcości, inności, przypadkowości spotkań, płynności przenikania czy wchodzenia na nie swoje obszary egzystencji.
Ogromne brawa za to bogactwo formy i treści a jednocześnie za umiar i twórczą klasę, bo „Pärt/s” to choreografia nie tylko po prostu piękna, ale i dość trudna w odbiorze, bo wymagająca od widza podzielności uwagi i woli rozumowania. Np. podczas wykonywania duetów, w pewnym oddaleniu tańczyli swoje partie, jakby niezależnie inni tancerze. W pierwszej chwili mogło się to wydawać efektem przypadku, jakby bez znaczenia dla zasadniczego przesłania kompozycji. Jednakże, czyż nie jest to reinterpretacja społecznego oddalenia? Generalnie takie odwzorowanie morskich głębin i panujących w nim powiązań ekosystemowych w odniesieniu do relacji społecznych było niezwykle trafne i malownicze.
![]() |
Fot. J. Miklaszewska |
![]() |
Fot. J. Miklaszewska |
Trzecia choreografia „La Mer” miała natomiast kompozycję dość surową, z efektem płaskorzeźby albo malarstwa pasowego. Ta surowość wynikająca z artystycznego przetworzenia idei nieprzewidywalności żywiołu, jego tajemniczości, którą próbujemy oswoić tworząc mitologię czy obecności stworzeń mniej czy bardziej realnych stała się punktem wyjścia i… dojścia dla Douglasa Lee. W odróżnieniu od Przybyłowicza skontrastował dwa światy w odniesieniu do ich wymiaru wierzeniowego: realny – reprezentowany przez świat poza morski (brzeg morza, niebo) i mityczny – reprezentowany przez morską głębinę i żyjące w niej stworzenia. Te dwa światy łączą się ze sobą i niekiedy przenikają, co zostało doskonale zilustrowane bardzo ciekawie skomponowaną tak choreografią jak i scenografią wyraźnie korespondującą z tańcem. W zasadzie „La Mer” mogłoby być pokazywane jako samodzielny spektakl baletowy a nie tylko jako część większej całości. W tej choreografii – odniosłam takie wrażenie - udział brała również scenografia, zmieniająca się w pewnym nieregularnym (ale jednak) rytmie. Nie była ona jedynie tłem, dekoracją. Podobnie światła i muzyka. Tymi trzema elementami spektaklu choreograf dosłownie zawładnął zespalając je z tańcem.
Tancerze i w tej choreografii doskonale się odnaleźli. Miałam zatem dużą przyjemność przyglądania się ich pracy. No, może biorąc pod uwagę wszystkie trzy choreografie dodam tylko, że tym razem tak szczególnie bardzo zwróciły moją uwagę panie: Laura Ryngajłło, Stanislava Pinčeková, Kata Ban i Claudie Lacquemanne.
![]() |
Fot. J. Miklaszewska |
Każdy z choreografów zaprezentował odmienną wrażliwość: Gat, próbujący wejść w emocjonalność i koloryty procesu twórczego, by w ten sposób niemal na oczach widzów tworzyć taniec i reinterpretować to, co nazywamy morzem; Przybyłowicz, który z zacięciem antropologicznym oraz zadziwiającą wprost wrażliwością zilustrował wzajemne powiązania organizmów morskich utożsamiając je niemal z tymi charakteryzującymi społeczności ludzkie; wreszcie Lee, którego choreografia przypominała niekiedy płaskorzeźby w układach pasowych ożywione na moment spektaklu, balansując interpretacyjnie na granicy tego co realne i mityczne. Sądzę, że ze względu na ogromne możliwości interpretacyjne tych dzieł, plastykę, warstwę muzyczną i same choreografie tryptyk „Morze” po prostu warto obejrzeć i to nawet nie jeden raz.
Cóż... Brawo.
„Morze” Tryptyk baletowy
Teatr Wielki w Łodzi
Premiera: 26.04.2025
Kierownictwo muzyczne: Maria Fuller
Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi
„Four Oceanic Dances”
muzyka z opery: „Peter Grimes”
Kompozytor: Benjamin Britten
Realizatorzy:
Choreografia: Emanuel Gat
Scenografia, kostiumy i reżyseria światła: Emanuel Gat
Obsada:
Panie: Alicja Bajorek, Julia Sadowska, Karolina Urbaniak, Kinga Łapińska, Gabriela Ignaszak, Sakurako Onodera, Angela Albonetti, Ilona Nesterenko, Larisa Zalevskaia, Stanislava Pinčeková , Sonya Shteyn, Nicole G. Parry
Panowie: Nazar Botsiy, Gintautas Potockas, Paweł Kurpiel, Anton Arzhannikau, Oleksii Balitskyi, Nathan Cladridge, Samuele Sciotto, Emil Tamborski, Dawid Kucharski
„Pärt/s”
Kompozytor: Arvo Pärt
Realizatorzy:
Choreografia: Jacek Przybyłowicz
Scenografia i kostiumy: Jacek Przybyłowicz
Reżyseria światła: Maciej Igielski
Asystentka choreografa: Anna Krzyśków
Julia Kociuban - fortepian
Scenografia i kostiumy: Jacek Przybyłowicz
Reżyseria światła: Maciej Igielski
Asystentka choreografa: Anna Krzyśków
Julia Kociuban - fortepian
Obsada:
Panie: Kata Bán, Valentyna Batrak, Maria Góralczyk, Izabella Grzybek, Ekaterina Kitaeva-Muśko, Claudie Lacquemanne, Kinga Łapińska, Laura Ryngajłło, Isotta Sellari, Riho Okuno, Karolina Urbaniak
Panowie: Oleksii Balitskyi, Emanuele Bernardi, Nazar Botsiy, Yuki Itaya, Paweł Kurpiel, Joshua Legge, Samuel R. Cerezo, Dominik Senator, Samuele Sciotto, Giuseppe Stancanelli, Koki Tachibana, Chase Vining
„La Mer”
Kompozytor: Claude Debussy
Realizatorzy:
Choreografia: Douglas Lee
Scenografia i kostiumy: Douglas Lee
Reżyseria światła: Maciej Igielski
Projekcje video: Adam Walicki
Asystentki choreografa: Izabela Zawadzka, Beata Brożek-Grabarczyk
Kierownictwo muzyczne: Maria Fuller
Asystent kierownika muzycznego: Marcin Mirowski
Asystentka ds. kostiumów: Julia Sadowska
Inspicjent: Mariusz Caban
Obsada:
Panie: Monika Maciejewska-Potockas, Laura Ryngajłło, Kata Ban, Stanislava Pinčeková, Claudie Lacquemanne
Panie: Monika Maciejewska-Potockas, Laura Ryngajłło, Kata Ban, Stanislava Pinčeková, Claudie Lacquemanne
Panowie: Chase Vining, Joshua Legge, Koki Tachibana, Giuseppe Stancanelli