czwartek, 27 maja 2021

Pobudzić wyobraźnię. Rozmowa z Dariuszem Panasem

 

Każdy z nas zastanawiał się kiedyś, gdzie znikają wrzucone do pralki skarpetki. Że znikają – to fakt,  skoro wsadzamy je parami, a wyjmujemy pojedyncze. Ekipa Pinokia zdaje się znać odpowiedź na pytanie od wieków dręczące nie tylko dzieci, ale także skarpetkolubnych dorosłych. Otóż zaginione skarpetki ruszają w świat, robią zawrotne kariery i mają świetne przygody: zostają gwiazdami filmowymi, detektywami, mysimi mamami albo po prostu uszczelniają wronie gniazdo.

Teatr Pinokio

 

W łódzkim Teatrze Pinokio trwają przygotowania do premiery spektaklu „Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek” w reżyserii Daniela Arbaczewskiego. Spektakl jest adaptacją książki Justyny Bednarek i zapowiada się na bardzo interesującą inscenizację. Jak zapewniają realizatorzy to familijna propozycja repertuarowa dla dzieci od piątego roku życia i dla dorosłych. Warto tu zaznaczyć, że książka Justyny Bednarek, od kilku lat jest pozycją obowiązkową na liście lektur dla pierwszych klas szkół podstawowych, została nagrodzona Nagrodą Literacką Warszawy i zdobyła nominację literacką do Książki Roku 2015 Polskiej Sekcji IBBY! oraz tytuł najlepszej książki dla dzieci w konkursie Przecinek i Kropka.

Proj. Dariusz Panas


Biorąc pod uwagę popularność skarpetkowych opowieści Justyny Bednarek oraz rozpoznawalność dopełniających je bardzo sugestywnych, łatwo zapadających w pamięć ilustracji Daniela de Latour, twórcy spektaklu stanęli przed dużym wyzwaniem realizatorskim. O tym, jakie idee towarzyszyły powstaniu scenografii spektaklu opowiedział mi jej autor Dariusz Panas.



Agnieszka Kowarska: Jakie trudności może napotkać scenograf podczas pracy z tekstem? Mam na myśli taki tekst, który wcześniej został dobrze i w rozpoznawalny sposób zilustrowany.

Dariusz Panas: Jeżeli w literaturze, którą się adaptuje na scenę są rewelacyjne ilustracje, a w tym wypadku tak było, bo Daniel de Latour zrobił świetne ilustracje , to czasami jest to duża przeszkoda. Trzeba się od tego oderwać. Ale to jest związane z ambicją, żeby użyć własnych środków.

Udało się?

Nie daliśmy naszym skarpetkom twarzy i starałem się znaleźć takie rozwiązania, żeby pobudzić wyobraźnię dziecka. Z tym reżyserem [Danielem Arbaczewskim – przyp. AK] robimy już kolejny spektakl, wiem jaki ma styl pracy i wiem, że potrafi i chętnie pracuje z formą abstrakcyjną. Wzięliśmy też pod uwagę to, że jest tu zespół świetnych, młodych ludzi, że świetnie śpiewają. Wykorzystaliśmy muzykę, światło… Ja się czuję w tym współrealizatorem i nie chciałem , żeby scenografia powstała od początku do końca na biurku. Oczywiście projekty muszą być, kostiumy, formy, które nam określają daną scenę, ale największa satysfakcję sprawia mi właśnie taka praca, która zaskoczy również mnie na scenie. Ale tutaj warunkiem jest współpraca. Z tym reżyserem tak pracujemy właśnie.

Co było dla pana inspiracją?

Główną myślą powstania tej scenografii jest dziesięć historii. Dziesięć kolorowych historii. A ponieważ w tym spektaklu używamy mniej elementów, mniej środków niż można użyć w ilustracji książkowej,  ideą mojej scenografii jest to, że wychodzimy od świata czarno-białego. Ten świat jest geometryczny, czarno-biały dzięki czemu jest szansa na skontrastowanie z kolorowym elementem, jakim jest skarpetka, która ma szansę dzięki temu stać się dynamiczna. To taka prosta idea. Główną ideą jest właśnie to. Oczywiście mamy pralkę, mamy klocki, które służą do budowania przestrzeni. Pralkę też mamy w sumie umownie, bo to jest okrągła dziura, która raz jest horyzontem, raz…

To jest pralka? Sądziłam, że to jest okno okrętowe!

Bo oglądaliśmy scenę morską! Forma abstrakcyjna ma większą pojemność znaczeniową. I ona pobudza wyobraźnię do różnej interpretacji właśnie. To może być okno w scenie morskiej. Może być bulajem, może być horyzontem. Z kolei w scenie ucieczki jest otworem pralki. Właśnie tutaj dobrze pani zauważyła i cieszę się z tego, że tak to się przeniosło w tej scenie. Bo i taka była idea, żeby nie nazywać tych form, żeby nie nadawać im twarzy od razu, nie dodawać im oczu, bo to trochę spłyca sprawę. Mamy nadzieję, że taka trochę abstrakcyjna forma poruszy wyobraźnię. No, w tej scenie się udało, więc cieszę się z tego.


Fot. HaWa


Czy ta czystość formy, jej prostota wynika z pana stylu czy raczej z tego, że ograniczała pana przestrzeń teatralna np. wielkość sceny?

To jedno, ale wrócę do tego, że to jest też efekt współpracy z reżyserem. Muszę powiedzieć, że chociaż ten spektakl jest niewielki, ale jest… jakby to powiedzieć… skondensowany. On jest bardzo dynamiczny i jest w nim bardzo dużo elementów. Z wielu pomysłów musieliśmy zrezygnować, bo nie chcieliśmy, żeby było ich z kolei za dużo. Naprawdę czasami trudno to ogarnąć. Scena wydaje się no powiedzmy prosta, natomiast kulisy kryją wiele niespodzianek. Gdyby można było pokazać kulisy podczas spektaklu, to można byłoby o tym zrobić kolejny spektakl. Zatem mogliśmy z czegoś zrezygnować, bo i tak zostało tego dużo. My wiemy o tym, bo go tworzyliśmy. Poza tym chcemy też czytelnie opowiadać, więc czasami taka prostota daje większą przestrzeń dla wyobraźni widza. Liczymy na to po prostu.

Myślę, że to się uda. Scena, którą tu obejrzeliśmy wyglądała zachęcająco zarówno pod względem dynamiki akcji jak i plastyki sceny. Ale chciałabym pana jeszcze zapytać o inne aktywności zawodowe. Czym jeszcze poza scenografią pan się zajmuje?

Od lat zajmuję się satyrą, ilustruję felietony, projektuję rzeczy użytkowe, robię reklamy prasowe, reklamy internetowe. No tak, to zależy. Takie czasy, że wszystko przechodzi w media, opiera się na mediach. Już nawet zaczynam sobie te rysunki animować.

A czy zdarzyło się panu zilustrować książkę?

To jest mój czuły punkt, bo ja sobie od wielu lat to obiecuję. I po prostu nie znajduję na to czasu. Cały czas jestem bardzo, bardzo zaangażowany w teatr. Ale obiecuję sobie to.

Przychodzi mi na myśl nazwisko Kiliana, który nie tylko ilustrował książki, ale przede wszystkim projektował świetne scenografie i kostiumy.

Tak. To znaczy projektowałem różne rzeczy, które były przeznaczone dla wydawnictw edukacyjnych. Oczywiście marzy mi się ilustracja, w której mógłbym wejść głęboko w temat, stworzyć klimat, nastrój. Bo nie jest to tak całkowicie oderwane od pracy scenografa. Myślę, że przez wiele lat przygotowuję się do tego. To też kwestia przygody - spotkać autora, z którym mógłbym zawiązać nić porozumienia – tak jak się z reżyserami pracuje. Mam w przygotowaniu takie całkiem autorskie pomysły, połączone nawet z tekstami, ale nie mogę znaleźć spokoju, żeby to urzeczywistnić, przygotować. Może czas mi pomoże. Zawsze sobie obiecuję, że jak zakończę jakiś ważny projekt to przystopuję i zajmę się ilustracją. Podejrzewam, że wiek mnie zmusi do tego. 

Życzę, żeby spełniły się panu wszystkie twórcze marzenia, te związane ze scenografią i te związane z ilustracją. I żeby udało się panu nawiązać za pomocą scenografii także nić porozumienia z widownią Teatru Pinokio.

Bardzo trafione życzenia, tego bym sobie życzył. Dziękuję.




*** 

Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek

- na podstawie bestsellerowego tekstu Justyny Bednarek

 

Adaptacja i reżyseria: Daniel Arbaczewski

Scenografia: Dariusz Panas

Muzyka: Piotr Osak

Choreografia: Marlena Bełdzikowska i Witold Jurewicz

 

Obsada: Żaneta Małkowska, Hanna Matusiak, Natalia Wieciech, Łukasz Batko, Piotr Osak

 

Pokaz przedpremierowy: 30.05.2021

Premiera: 10.07.2021*

*w ramach X edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatralna Karuzela NATURATYKA

 

Spektakl powstał z myślą o widzu w wieku  5 - 105 lat




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skutki uboczne. Rozmowa z Grzegorzem Kempinsky'm

Rozmowa z Grzegorzem Kempinsky’m – polskim reżyserem filmowym, teatralnym i telewizyjnym, scenarzystą i tłumaczem, trzykrotnym laureatem na...