Każdy z nas zastanawiał
się kiedyś, gdzie znikają wrzucone do pralki skarpetki. Że znikają – to
fakt, skoro wsadzamy je parami, a wyjmujemy pojedyncze. Ekipa Pinokia
zdaje się znać odpowiedź na pytanie od wieków dręczące nie tylko dzieci, ale
także skarpetkolubnych dorosłych. Otóż zaginione skarpetki ruszają w świat,
robią zawrotne kariery i mają świetne przygody: zostają gwiazdami filmowymi,
detektywami, mysimi mamami albo po prostu uszczelniają wronie gniazdo.
Teatr Pinokio
Proj. Dariusz Panas |
Agnieszka
Kowarska: Jakie trudności może napotkać scenograf podczas pracy z tekstem? Mam
na myśli taki tekst, który wcześniej został dobrze i w rozpoznawalny sposób
zilustrowany.
Dariusz Panas: Jeżeli w literaturze, którą się adaptuje na
scenę są rewelacyjne ilustracje, a w tym wypadku tak było, bo Daniel de Latour
zrobił świetne ilustracje , to czasami jest to duża przeszkoda. Trzeba się od
tego oderwać. Ale to jest związane z ambicją, żeby użyć własnych środków.
Udało się?
Nie daliśmy naszym skarpetkom twarzy i starałem się znaleźć takie
rozwiązania, żeby pobudzić wyobraźnię dziecka. Z tym reżyserem [Danielem
Arbaczewskim – przyp. AK] robimy już kolejny spektakl, wiem jaki ma styl pracy
i wiem, że potrafi i chętnie pracuje z formą abstrakcyjną. Wzięliśmy też pod
uwagę to, że jest tu zespół świetnych, młodych ludzi, że świetnie śpiewają.
Wykorzystaliśmy muzykę, światło… Ja się czuję w tym współrealizatorem i nie
chciałem , żeby scenografia powstała od początku do końca na biurku. Oczywiście
projekty muszą być, kostiumy, formy, które nam określają daną scenę, ale
największa satysfakcję sprawia mi właśnie taka praca, która zaskoczy również
mnie na scenie. Ale tutaj warunkiem jest współpraca. Z tym reżyserem tak
pracujemy właśnie.
Co było dla pana inspiracją?
Główną myślą powstania tej scenografii jest dziesięć historii. Dziesięć
kolorowych historii. A ponieważ w tym spektaklu używamy mniej elementów, mniej
środków niż można użyć w ilustracji książkowej, ideą mojej scenografii jest to, że wychodzimy
od świata czarno-białego. Ten świat jest geometryczny, czarno-biały dzięki
czemu jest szansa na skontrastowanie z kolorowym elementem, jakim jest
skarpetka, która ma szansę dzięki temu stać się dynamiczna. To taka prosta
idea. Główną ideą jest właśnie to. Oczywiście mamy pralkę, mamy klocki, które
służą do budowania przestrzeni. Pralkę też mamy w sumie umownie, bo to jest
okrągła dziura, która raz jest horyzontem, raz…
To jest pralka? Sądziłam, że to
jest okno okrętowe!
Bo oglądaliśmy scenę morską! Forma abstrakcyjna ma większą pojemność
znaczeniową. I ona pobudza wyobraźnię do różnej interpretacji właśnie. To może
być okno w scenie morskiej. Może być bulajem, może być horyzontem. Z kolei w
scenie ucieczki jest otworem pralki. Właśnie tutaj dobrze pani zauważyła i
cieszę się z tego, że tak to się przeniosło w tej scenie. Bo i taka była idea,
żeby nie nazywać tych form, żeby nie nadawać im twarzy od razu, nie dodawać im
oczu, bo to trochę spłyca sprawę. Mamy nadzieję, że taka trochę abstrakcyjna
forma poruszy wyobraźnię. No, w tej scenie się udało, więc cieszę się z tego.
Fot. HaWa |
Czy ta czystość formy, jej prostota
wynika z pana stylu czy raczej z tego, że ograniczała pana przestrzeń teatralna
np. wielkość sceny?
To jedno, ale wrócę do tego, że to jest też efekt współpracy z reżyserem. Muszę
powiedzieć, że chociaż ten spektakl jest niewielki, ale jest… jakby to
powiedzieć… skondensowany. On jest bardzo dynamiczny i jest w nim bardzo dużo
elementów. Z wielu pomysłów musieliśmy zrezygnować, bo nie chcieliśmy, żeby
było ich z kolei za dużo. Naprawdę czasami trudno to ogarnąć. Scena wydaje się
no powiedzmy prosta, natomiast kulisy kryją wiele niespodzianek. Gdyby można
było pokazać kulisy podczas spektaklu, to można byłoby o tym zrobić kolejny
spektakl. Zatem mogliśmy z czegoś zrezygnować, bo i tak zostało tego dużo. My
wiemy o tym, bo go tworzyliśmy. Poza tym chcemy też czytelnie opowiadać, więc
czasami taka prostota daje większą przestrzeń dla wyobraźni widza. Liczymy na
to po prostu.
Myślę, że to się uda. Scena,
którą tu obejrzeliśmy wyglądała zachęcająco zarówno pod względem dynamiki akcji jak i plastyki sceny. Ale chciałabym pana jeszcze zapytać o inne aktywności
zawodowe. Czym jeszcze poza scenografią pan się zajmuje?
Od lat zajmuję się satyrą, ilustruję felietony, projektuję rzeczy użytkowe,
robię reklamy prasowe, reklamy internetowe. No tak, to zależy. Takie czasy, że
wszystko przechodzi w media, opiera się na mediach. Już nawet zaczynam sobie te
rysunki animować.
A czy zdarzyło się panu
zilustrować książkę?
To jest mój czuły punkt, bo ja sobie od wielu lat to obiecuję. I po prostu
nie znajduję na to czasu. Cały czas jestem bardzo, bardzo zaangażowany w teatr.
Ale obiecuję sobie to.
Przychodzi mi na myśl nazwisko
Kiliana, który nie tylko ilustrował książki, ale przede wszystkim projektował świetne
scenografie i kostiumy.
Tak. To znaczy projektowałem różne rzeczy, które były przeznaczone dla
wydawnictw edukacyjnych. Oczywiście marzy mi się ilustracja, w której mógłbym
wejść głęboko w temat, stworzyć klimat, nastrój. Bo nie jest to tak całkowicie
oderwane od pracy scenografa. Myślę, że przez wiele lat przygotowuję się do
tego. To też kwestia przygody - spotkać autora, z którym mógłbym zawiązać nić
porozumienia – tak jak się z reżyserami pracuje. Mam w przygotowaniu takie
całkiem autorskie pomysły, połączone nawet z tekstami, ale nie mogę znaleźć
spokoju, żeby to urzeczywistnić, przygotować. Może czas mi pomoże. Zawsze sobie
obiecuję, że jak zakończę jakiś ważny projekt to przystopuję i zajmę się
ilustracją. Podejrzewam, że wiek mnie zmusi do tego.
Życzę, żeby spełniły się panu
wszystkie twórcze marzenia, te związane ze scenografią i te związane z
ilustracją. I żeby udało się panu nawiązać za pomocą scenografii także nić porozumienia
z widownią Teatru Pinokio.
Bardzo trafione życzenia, tego bym sobie życzył. Dziękuję.
Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek
- na
podstawie bestsellerowego tekstu Justyny Bednarek
Adaptacja i reżyseria: Daniel
Arbaczewski
Scenografia: Dariusz
Panas
Muzyka: Piotr Osak
Choreografia: Marlena
Bełdzikowska i Witold Jurewicz
Obsada: Żaneta
Małkowska, Hanna Matusiak, Natalia Wieciech, Łukasz Batko, Piotr Osak
Pokaz przedpremierowy: 30.05.2021
Premiera: 10.07.2021*
*w ramach X edycji Międzynarodowego Festiwalu Teatralna Karuzela NATURATYKA
Spektakl powstał z myślą o widzu w wieku 5 - 105
lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz