Pierwsza premiera Teatru Wielkiego w Łodzi w nowym sezonie
niewątpliwie była pewnym ryzykiem. Głównie ze względu na to, że
budując zespół tancerzy niemal od podstaw, realizatorzy
zaplanowali wystawić „Giselle” - kwintesencję klasyki tańca
baletowego. Zadanie karkołomne? Poniekąd. Ale - jak się okazało - raczej możliwe do
realizacji.
Libretta chyba nie
trzeba tu streszczać. „Giselle” to balet fantastyczny znany i
często grywany. W samym Teatrze Wielkim to już trzecia realizacja
tego dzieła. Niezależnie od tego gdzie i kiedy „Giselle” była i jest
wystawiana, budzi ona jednakowo silne emocje ze względu na doskonałą
muzykę Adolpha Adama i nieprzeciętną choreografię Jeana
Coralliego i Julesa Perrota (w Łodzi w opracowaniu Zofii Rudnickiej). Ten fantastyczny balet zachwyca między innymi spektakularnymi pokazami solistów, które wymagają od tancerzy doskonałej techniki
i kondycji fizycznej.
Ja miałam sporą
przyjemność siedzieć na widowni podczas spektaklu premierowego, 12
października, w którym wystąpili soliści Polskiego Baletu
Narodowego - Jaeeun Jung jako Giselle i Ryota Kitai jako książę Albert. Nie, nie zdziwił mnie wybór tej pary tancerzy, ale za to ucieszył. Kitai już wcześniej zrobił na mnie doskonałe wrażenie. Od razu, w pierwszym wejściu na scenę łódzkiego teatru potrafił przykuć uwagę publiczności nieprzeciętną gracją i płynnością ruchu. Jung natomiast zatańczyła partię Giselle bardzo lekko, z ogromną wrażliwością, budując tym samym postać zwiewnej, delikatnej, kruchej dziewczyny, która umiera nie mogąc znieść kłamstwa ukochanego a kochając nawet po śmierci, pragnie go pożegnać w najbardziej możliwie ulotny sposób.
![]() |
Fot. J. Miklaszewska |
Balet
podzielony został na dwa akty, z których każdy miał odmienny
charakter doskonale podkreślony świetną scenografią i kostiumami
zaprojektowanymi przez Tatianę Kwiatkowską. Pierwszy akt to sceny
wiejskie i sytuacje powiedziałabym społeczne. Z tego powodu jest na
scenie sporo chaosu, ale takiego doskonale uporządkowanego. I chociaż w mojej ocenie ewidentnie
zbyt rozbudowana scenografia (a może mała scena?) trochę solistom
przeszkadzała, to i tak zaprezentowali się doskonale. Nieźle
poradził sobie również duet Okuno i Tachibana. Można mieć jednak
pretensje do orkiestry pod kierownictwem Andriya Yurkevycha, która
tancerzom w pierwszym akcie zdecydowanie nie pomogła a niewątpliwie
mogła. Pojawiło się sporo spóźnień, nierówności w scenach
grupowych, ale panowie tańczyli świetnie.
Drugi
akt za to wyglądał zdecydowanie lepiej. Baśniowa, oszczędna scenografia i
fantastyczne kostiumy willid mogły naprawdę zachwycić. Taniec
cmentarnych duchów był bardzo malowniczy i równy a pokazy solowe i
duety – widowiskowe. Dyrygent częściej zerkał na scenę i tutaj
już zdecydowanie czepiać się nie będę, choć trudno mówić o
jakimś muzycznym zachwycie. Orkiestra grała zbyt cicho przy takiej
liczbie tancerek na scenie, które momentami wyraźniej brzmiały niż muzycy. Lirycznie nie zawsze oznacza... cicho, prawda?
![]() |
Fot. J. Miklaszewska |
Trzeba
też pochwalić scenicznego Hilariona (Nazar Botsiy). Botsiy jest
doskonały w rolach charakterystycznych i tu też pokazał nie tylko
klasę, ale przede wszystkim zbudował postać, którą trudno byłoby
opisać jako jednoznacznie złą czy dobrą. Hilarion momentami
wzbudzał współczucie, bo przecież to co Hilarion zrobił,
uczynił z miłości do Giselle. Botsiy bardzo wyraziście zatańczył swoją partię. Brawo.
Tak
czy inaczej, pomimo pewnych mankamentów, które zresztą łatwo
będzie w kolejnych pokazach wyeliminować, można stwierdzić, że
łódzka „Giselle” w tej odsłonie jest jednym z najpiękniejszych
realizacji baletowych, jakie może obecnie oglądać publiczność
łódzkiego Teatru Wielkiego. Dzieło ma rozmach plastyczny – to
zdecydowanie mocna strona tego spektaklu. Są również świetne
sceny zbiorowe, duety i pokazy solowe na tyle widowiskowe, że
trzymają widza w pewnym napięciu czy oczekiwaniu. Plus przednia
kompozycja Adama. To wszystko niewątpliwie sprawi, że ta realizacji
„Giselle” nie znudzi się szybko publiczności. A ona już przecież zdążyła
się stęsknić za dobrym, rzetelnie przygotowanym spektaklem
baletu klasycznego.
Koniecznie do obejrzenia.
Teatr Wielki w Łodzi
Giselle
- Adolphe Adam
Premiera, 12.10.2024
Choreografia: Zofia
Rudnicka - autorskie opracowanie choreografii wg. Jeana Coralliego i
Julesa Perrota
Kompozytor: Adolphe Adam
Dyrygent: Andriy Yurkevych
Kompozytor: Adolphe Adam
Dyrygent: Andriy Yurkevych
Obsada:
Giselle, młoda wieśniaczka: Jaeeun Jung (Polski Balet Narodowy)
Albert, książę śląski: Ryota Kitai (Polski Balet Narodowy)
Hilarion, młody leśniczy: Nazar Botsiy
Mirta, królowa willid: Ekaterina Kitaeva-Muśko
Wstawne pas de deux (wiejskie): Riho Okuno, Koki Tachibana
2 willidy: Riho Okuno, Claudie Lacquemanne
Przyjaciółki Giselle: Maria Góralczyk, Monika Maciejewska-Potockas, Kinga Łapińska, Isotta Sellari, Sonya Shteyn, Sakurako Onodera
Berta, matka Giselle: Stanislava Pincekova
Batylda, narzeczona Alberta: Valentyna Batrak
Wilfryd, przyjaciel Alberta: Chase Vining
Książę kurlandzki, ojciec
Batyldy: Dominik Senator
Soliści, Koryfeje, Zespół Baletu i Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi
Uczennice Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Feliksa Parnella w Łodzi
Studenci kierunku Taniec Akademii
Humanistyczno-Ekonomicznej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz