poniedziałek, 28 czerwca 2021

„Edward drugi” w Teatrze Nowym w Łodzi na zakończenie sezonu, czyli groteska na czasy nam współczesne - recenzja

 

Trudno sobie wyobrazić lepsze zakończenie sezonu. Po dwóch czerwcowych  realizacjach, które nie do końca mnie przekonały, „Edward drugi” okazał się spektaklem bardzo udanym, w którym właściwie nie znajduję słabych stron.  

Spektakl powstał według autorskiego dramatu Waldemara Śmigasiewicza i jest wariacją na temat dalszych losów Edka z „Tanga” Sławomira Mrożka. Sam fakt nawiązania do Mrożka już jest w moich oczach wielkim plusem. I choć bardzo często „kontynuacje” , „wariacje”, „inspiracje” nie bardzo się udają, to w przypadku tego spektaklu tak przykra sytuacja nie miała miejsca. Z powodu okoliczności i decyzji władz prapremiera „Edwarda drugiego” była wielokrotnie przekładana, ale na szczęście udało się ją zorganizować na zakończenie sezonu. Na szczęście, bo to spektakl bardzo dobry i bardzo ważny.

Realizatorzy z dużą bezwzględnością obnażyli w nim mechanizmy władzy, z całą jej kłamliwą perswazją, budowaniem nieprawdziwych życiorysów, frazesami i  pozorowaną głębią myśli. Pokazali ludzi o wybujałych ambicjach i załatwiających prywatne interesy pod osłoną idei podkręconych wizją narodu wybranego, ludzi pustych, wyzutych, odartych z wartości i bojących się ich. Bo potrzeba władzy nie jest wartością – jest po prostu potrzebą. Gdyby tak rozejrzeć się po scenie politycznej i odsunąć od siebie różne sympatie i antypatie, to kogo zobaczymy? Edków i kapelanów, zblazowane żony i rozcwaniakowanych doradców. Jakże to prawdziwe!.. I smutne.


Edward drugi/ reż. Waldemar Śmigasiewicz/ prapremiera 25.06.2021/ na zdjęciu: Gracjan Kielar, Piotr Cyrwus/ fot. HaWa


Akcja „Edwarda drugiego” rozgrywa się w kamienicy, której właścicielem jest Edek, w przestrzeni o nieskomplikowanej, oszczędnej scenografii a mimo to w przestrzeni zbudowanej w sposób kompletny. Nie pojawiają się w niej żadne zbędne elementy. Duże wrażenie zrobiła na mnie scenografia i kostiumy zaprojektowane przez Magdalenę Gajewską. Zaścianek emocjonalny, zaścianek merytoryczny, zaściankowa władza – ściany mieszkania Edka przypominały nie pierwszej urody płot wiejskiej zagrody. Bardzo wiele to mówiło o jakości przywództwa, o strachu, o odgrodzeniu się od rzeczywistości i uporczywym tkwieniu w wyimaginowanej wielkości posiadanej władzy. Czyżby Edek żył w oderwaniu od rzeczywistości chroniąc się przy tym przed innymi mieszkańcami kamienicy? Tak. A czy przy takich uwarunkowaniach można podejmować dobre decyzje? Żyjąc w oderwaniu od rzeczywiści i wciąż na nowo utwierdzając się w złudnym  poczuciu własnej wielkości? Sądzę, że nie. Zatem ściany chroniły Edka przed światem zewnętrznym, pozwalając mu tkwić w złudzeniu posiadania władzy, bycia autorytetem decydującym o życiu innych. Pomysł, żeby najcenniejsze dla Edwarda przedmioty, których posiadania wstydził się zresztą przed innymi, schować w starej wersalce również był doskonały. I leżący z boku sceny kryształowy żyrandol, w którego miejsce zawieszono dzwon (znowu symbol głośnej pustki albo pustej potęgi ) – także był ciekawym, pozornie nieważkim elementem scenografii. Brawo, doskonale zagospodarowana przestrzeń.


Edward drugi/ reż. Waldemar Śmigasiewicz/ prapremiera 25.06.2021/ na zdjęciu: Piotr Cyrwus, Michał Filipiak/ fot. HaWa


Edek a właściwie Edward drugi to postać, która stanowiła oś spektaklu i nie była postacią oczywistą. Nie była jednoznacznie zła ani jednoznacznie dobra. Raz wzbudzał złość, raz sympatię, by po chwili mu współczuć. Był naiwny ufając swojej potędze i jednocześnie bezwzględny w osiąganiu celu. Był władczy i podporządkowany. To musiało skończyć się po prostu śmiesznością, ale taką, do której najtrudniej przyznać się przed samym sobą. Edka zagrał Piotr Cyrwus, który - miałam wrażenie - z dużą przyjemnością kreował graną postać a właściwie stawał się nią. Po kilkunastu  minutach spektaklu już nie przyglądałam się temu, co i jak Cyrwus gra, ale w napięciu śledziłam zmagania Edwarda. A w Edwardzie cały czas tkwił dawny Edek z jego wątpliwościami i brakiem pewności siebie, ukrywający w czeluściach wersalki swoje tajemnice.

Edek Śmigasiewicza miał żonę i trzech synów. Alicja (Maja Berełkowska), żona Edka od początku sprawiała wrażenie znudzonej jego karierą i miała żal, że kompletnie pomija jej emocjonalne potrzeby. Odczuwała też chyba niespełnienie, także w roli matki, bo najmłodszy syn Miłoszek (grany przez Michała Filipiaka) wymknął się jej koncepcji wychowawczej. Alicja miała zresztą do Edka i o to pretensje. W ogóle teraz myślę sobie, że taka zblazowana kobieta zniecierpliwiłaby chyba każdego i w konfrontacjach tych dwu postaci moja sympatia była po stronie Edwarda drugiego. Uważam zresztą, że jego postać Piotr Cyrwus zagrał pierwszorzędnie, z dużym zaangażowaniem, ale i namysłem. Właściwie nie wyobrażam sobie teraz nikogo innego w tej roli.


Edward drugi/ reż. Waldemar Śmigasiewicz/ scena zbiorowa/ fot. HaWa



Świetnie zaprezentował się również Sławomir Sulej. Jako Kapelan był mistrzem perswazji. Unikając bycia na świeczniku władzy, czerpał korzyści wynikające z manipulowania Edkiem. To była bardzo zręcznie skonstruowana postać. Zresztą i pozostali aktorzy zaprezentowali się bardzo dobrze. A mieliśmy tutaj cały katalog charakterów: cwaniakujący ministranci (Adam Mortas i Kacper Gaduła-Zawratyński), ofiary nadmuchanej wielkości Edka, czyli Elenonora (Barbara Dembińska), która wyznawała zasadę chowania głowy w piasek i Stomil (Przemysław Dąbrowski), w którym jeszcze tliła się iskierka buntu i męskości. Był też przebiegły propagandowy dziennikarz Susieł (Tomasz Kubiatowicz), dziecinny Miłoszek (Michał Filipiak) eksperymentujący z przynależnością do fanatyków i ekstremistów a tak naprawdę niedojrzały, młody mężczyzna, któremu zabrakło rodzicielskiej miłości. No i był jeszcze Władek (Gracjan Kielar), poeta i filozof - pisarz, który widział aż nadto wyraźnie, że droga, którą wybrał Edek jest drogą donikąd. Był odważny w wyrażaniu własnych uczuć i poglądów, ale i tchórzliwy wobec Kapelana. To była pozytywna postać. Ale czyż i jego postawa i wybory nie prowadziły donikąd? Czyż nie był tak samo przegrany jak Edek?

Generalnie rzecz ujmując spektakl oparto na bardzo dobrze napisanej sztuce, został on pierwszorzędnie przygotowany, zrealizowany i zagrany. To jedna z takich realizacji, która bezpośrednio dotyka naszej codzienności i dlatego nie pozostawia widza obojętnym na przekaz. Mam nadzieję, że spektakl ten zagości na dłużej w repertuarze Teatru Nowego.

 

 

***

"Edward drugi"
- W. Śmigasiewicz

Teatr Nowy im. K. Dejmka w Łodzi
Prapremiera: Duża Scena, 25 czerwca 2021 r.

 

Realizatorzy:

Reżyseria: Waldemar Śmigasiewicz
Tekst: Waldemar Śmigasiewicz
Asystent reżysera: Gracjan Kielar
Scenografia, kostiumy, światła: Magdalena Gajewska
Muzyka: Mateusz Śmigasiewicz
Inspicjent: Agnieszka Choińska

Występują:


Maja Barełkowska (gościnnie) (Ala)
Barbara Dembińska (Eleonora)
Piotr Cyrwus (gościnnie) (Edek)
Przemysław Dąbrowski (Stomil)
Michał Filipiak (gościnnie) (Miłoszek)
Kacper Gaduła- Zawratyński (gościnnie) (Ministrant)
Gracjan Kielar (Władek)
Tomasz Kubiatowicz (Susieł)
Adam Mortas (Ministrant)
Sławomir Sulej (Kapelan)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

XXVII ŁSB: Magia kontrastów

Występem Ballet de L’Opera de Lyon rozpoczęły się w miniony weekend XXVII Łódzkie Spotkania Baletowe. Zespół z Francji zaprezentował spekta...