poniedziałek, 9 grudnia 2024

Igloo w Paryżu, czyli nowa odsłona "Cyganerii" w Teatrze Wielkim w Łodzi - recenzja



W ramach Festiwalu Puccinowskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi, w sobotę 7 grudnia wielbiciele opery obejrzeli premierową Cyganerię Giacoma Pucciniego, czteroaktowe dzieło muzyczne z 1896 roku inspirowane powieścią "Sceny z życia cyganerii" Henriego Murgera. To czwarta realizacja „Cyganerii” w TWŁ.


Cyganeria to zestawienie dość luźno powiązanych ze sobą scen, z których każda opowiada o czymś innym i ma inny wydźwięk emocjonalny. Akcja rozgrywa się w Paryżu około 1830 roku. Głównymi bohaterami są hafciarka Mimì i grupa artystów, typowych przedstawicieli paryskiej bohemy tamtych czasów. Sama historia przedstawia się dość prosto, żeby nie rzec – banalnie: pisarz romansuje z hafciarką, zrywają, żeby później się zejść i ostatecznie rozstają się nieodwracalnie, bo na koniec Mimi umiera na gruźlicę. Bez wzlotów, bez upadków, od początku do końca będąc na dnie - ot, taka tam historyjka na niezmiennym i dość niskim poziomie emocjonalności wynikającym z pogodzenia się z losem i życiem dniem codziennym. I tak też została odegrana - powierzchownie, pomimo drzemiącego w niej potencjału dramatycznego.


Fot. J. Miklaszewska


W całej realizacji zdecydowanie najsłabszym punktem obok samej dramaturgii, była poszatkowana stylistycznie - do granic możliwości - scenografia, której przede wszystkim zabrakło spójności a pojawiło się w niej niemal wszystko. W zasadzie zastosowane rozwiązania wydawały mi się być bardzo przypadkowymi, podporządkowanymi chyba konieczności zagospodarowania sceny za wszelką cenę i to wszelkimi możliwymi do wykonania pomysłami. I o ile w pierwszej scenie scenografia mogła zrobić dobre wrażenie, to przecież należało ją udziwnić wzorując się na baśniowych realizacjach z teatru lalkowego. I to tylko po to, żeby niemal natychmiast przejść do rozwiązań musicalowych i sylwestrowego klimatu, który skutecznie odwracał uwagę od solistów. Końcowe sceny w dodatkowo udziwnionej scenografii były chyba najgorsze z całej realizacji. Elementy mieszkania Rodolfa zostały rozsunięte i zastąpione bryłami z białego kartonu, chyba miało to zasugerować jakieś zamrożenie, zimę, biedę (bo nie ma czym napalić w piecu) a może schyłek życia. Trochę to przypominało zdemolowane eskimoskie igloo. Nie bardzo jestem w stanie znaleźć uzasadnienia dla takiej koncepcji, bo ani to realizm, ani futuryzm a jeżeli metafora to jakże oderwana od poprzednich scen. Ostatnia scena, kończąca cały spektakl znowu z innej bajki, może z kinowej wersji „Gwiezdnych wojen”, z tym że znacznie gorsza, bo „Gwiezdne wojny” to lata odległe.



Fot. J. Miklaszewska



Spektakl niewątpliwie uratowała orkiestra pod mądrym kierownictwem Rafała Janiaka potrafiącego doskonale zespolić inscenizację, która przecież estetycznie została strasznie rozbita. Była to bowiem realizacja przede wszystkim klarowna muzycznie i fantastycznie brzmiąca. W żadnym momencie orkiestra nie zdominowała solistów za to doskonale korespondowała z emocjami wpisanymi w wykonywane przez nich arie. Poszczególne sekcje instrumentów pięknie wybrzmiały i właściwie można powiedzieć, że to włączające się instrumenty prowadziły publiczność za rękę przez tę opowieść a nie reżyser i nawet nie główne postaci obecne na scenie. W mojej ocenie łódzka „Cyganeria” to „Cyganeria” Pucciniego i Janiaka. I dla tych dwóch nazwisk warto było ten spektakl obejrzeć a właściwie posłuchać.



Fot. J. Miklaszewska


Troszeczkę rozczarowała mnie Iwona Socha, która pomimo pięknego, bogatego sopranu prześlizgnęła się przez tę inscenizację jakoś tak bez specjalnych emocji – aktorsko było płytko, ale za to wokalnie naprawdę pięknie. Podobnie Andrzej Lampert i pozostali. Trzeba przyznać, że Socha z Lampertem duet tworzyli całkiem ładny, choć muszę przyznać, że obejrzany - już podczas transmisji - duet Patrycji Krzeszowskiej-Kubit iJintang Luo spodobał mi się znacznie bardziej – chyba więcej w nim było autentycznych emocji i dramaturgii. Również bardziej podobała mi się śpiewająca 8 grudnia Hanna Okońska jako Musetta niż Milena Arsovskaa, która po prostu rozczarowała słabym głosem. Trudno zresztą mieć jakąś większą pretensję do solistów. Zaśpiewać – zaśpiewali, jakieś tam postacie zbudowali, ale owa powierzchowność i brak scenicznej wiarygodności był zbyt uderzający. Zapewne wynikał on raczej z jakichś bliżej mi nie znanych pomysłów reżysera, ale... Rafał Pikała potrafił wejść na scenę, zaśpiewać i zagrać i było w tym sporo autentyzmu. Mimo wszystko z dużą ciekawością posłuchałam i obejrzałam występujących artystów, którzy na łódzkiej scenie operowej rzadko goszczą – potencjał artystyczny mają duży.


Fot. J. Miklaszewska



Podsumowując, „Cyganeria” w reż. Marcina Lakomickiego to kolejny spektakl, który niewiele wniósł poza warstwę muzyczną. Równie dobrze można byłoby przygotować wersję koncertową „Cyganerii” i kto wie, czy nie byłoby to lepsze rozwiązanie. Ale żeby nie było, że znowu narzekam, jest w tym spektaklu kilka malowniczych scen, które – w oderwaniu od całości - robią spore wrażenie. Nie jest zatem tak całkiem stracony dla publiczności. Doskonale też wpisuje się w okres karnawałowy. Jest przerysowany scenograficznie, nadmiernie połyskujący (no, zdecydowanie za dużo w scenografii srebrnej lamety) i brak w nim jakiejś sensownej wizualnej konsekwencji, ale jest doskonały muzycznie. I to przede wszystkim należy mieć na uwadze wybierając się do teatru na ten spektakl.


Do obejrzenie w karnawale.






***

CYGANERIA
- Giacomo Puccini
Autor libretta: Giuseppe Giacosa i Luigi Illica



Teatr Wielki w Łodzi
Premiera 07.12.2024r.




Realizatorzy:

Kierownictwo muzyczne: Rafał Janiak
Asystenci dyrygenta: Daniel Mieczkowski, Marcin Mirowski
Reżyseria: Marcin Lakomicki
Scenografia: Elena Zamparutti
Kostiumy: Cristina Aceti
Światło: Irene Selka
Video: Przemysław Jeżmirski
Przygotowanie chóru: Rafał Wiecha
Przygotowanie chóru dziecięco-młodzieżowego: Agnieszka Lechocińska
Asystenci reżysera: Adam Grabarczyk, Waldemar Stańczuk
Inspicjentki: Karolina Filus, Eliza Wacławik


Obsada:


Mimi: Iwona Socha
Musetta: Milena Arsovska
Rodolfo: Andrzej Lampert
Marcello: Arkadiusz Anyszka
Schaunard: Bartłomiej Misiuda
Colline: Michał Romanowski
Benoit: Rafał Pikała
Alcindoro: Robert Ulatowski
Parpignol: Pepe Diaz

Chór, Chór Dziecięco-Młodzieżowy i Orkiestra Teatru Wielkiego w Łodzi


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Igloo w Paryżu, czyli nowa odsłona "Cyganerii" w Teatrze Wielkim w Łodzi - recenzja

W ramach Festiwalu Puccinowskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi, w sobotę 7 grudnia wielbiciele opery obejrzeli premierową Cyganerię Giacoma Pu...