środa, 15 lutego 2017

"Czego nie widać" - recenzja

Nie przepadam za komediami. Szczególnie nie przepadam za tymi, które są grane na dużych scenach, bo muszą być mocno uproszczone, aby trafić w gusta wielu osób mogących zapełnić całkiem sporą widownię. Łatwo w nich o niepotrzebne przerysowania czy banał. Ale komedie mają bawić, ja zaś szukam drugiego, trzeciego a nawet czwartego dna, ukrytych intencji oraz treści nieoczywistych, więc sama sobie jestem winna.

projekt: Anna Maria Gajewska


No, ale poszłam na komedię, poszłam, w zasadzie nie żałuję, ale troszkę się wymęczyłam. Chodzi tu o sztukę "Czego nie widać" Michaela Frayna w Teatrze Nowym w Łodzi. Był to drugi pokaz spektaklu, tuż po premierze, zatem jeszcze nieograny i miał wszystkie wady komedii z dużej sceny. W treści prosto, istotności spłycone do granic możliwości, relacje międzyludzkie sprowadzone w sumie do gagów. Ale niewątpliwym plusem była sama konstrukcja sztuki i oprawa muzyczna. I rola Lucyny Szierok, której postać - jako jedyna w całym spektaklu - na oczach widzów przechodzi metamorfozę, a to w sposób niby oczywisty a to w całkiem zaskakujący i... dość radykalny oraz wiarygodny. Będę tę aktorkę obserwować, ponieważ mam wrażenie, że potrafi wydobywać ukryte emocje i motywacje z odgrywanych postaci a jednocześnie... nie jest nudna i tak całkiem zwyczajna w swojej pracy twórczej. Mam przynajmniej taką nadzieję. Chętnie zobaczę jak poradzi sobie w "Lolicie", bo "rokowania" są dobre, ale może po prostu w "Czego nie widać" miała rolę, która pozwalała jej na więcej niż innym? 


Lucyna Szierok, Paweł Audykowski, fot. HaWa

Pod kątem wizualnym spektakl generalnie jest bardzo ciekawie wyreżyserowany: obrotowa scena, animacje, zmiany dekoracji, rzut oka na spektakl od kulis - dużo się dzieje. Czas widzowi mija nie wiadomo kiedy, choć oglądając trzecią wersję tego samego aktu, można w duchu pomyśleć "no szybciej, szybciej". I rzeczywiście czas jakby przyspiesza :) Początkowa wizja Reżysera mija się z  jej wersją końcową i widz do końca nie wie, co jeszcze może wydarzyć się na scenie. Pomimo że odgrywa się - teoretycznie - jeden i ten sam spektakl wielokrotnie, to w rzeczywistości - na co zwrócił uwagę autor sztuki i artyści - za każdym razem można zobaczyć właściwie inny spektakl. Zmieniają się okoliczności, doświadczenia artystów, artyści dojrzewają w swoich rolach, wpadają w rutynę lub zaczynają bawić się rolami, albo załatwiają jakiś tam ważny interes przy okazji. Zdarzają się też sytuacje nie do przewidzenia a same relacje w zespole są odzwierciedleniem czasu, jaki przyszło aktorom wspólnie przeżyć. I tak dalej. I to jest w teatrze najpiękniejsze, ta zmienność, ulotność i niepowtarzalność przeżytej chwili. 




Zdjęcia pochodzą ze strony Teatru Nowego im. K. Dejmka w Łodzi






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skutki uboczne. Rozmowa z Grzegorzem Kempinsky'm

Rozmowa z Grzegorzem Kempinsky’m – polskim reżyserem filmowym, teatralnym i telewizyjnym, scenarzystą i tłumaczem, trzykrotnym laureatem na...