Niedawna premiera w Teatrze Powszechnym w Łodzi trochę mnie
zaskoczyła - realizatorom udała się rzecz rzadko w teatrach spotykana a
mianowicie zrobili spektakl, który może zadowolić każdego widza, niezależnie od
jego przygotowania „teatralnego”, rozeznania w historii Polski i relacji
polsko-żydowskich czy poglądów politycznych. Mam tu na myśli komedię pt. „Kto
chce być Żydem?” w reżyserii Jacka Braciaka.
Spektakl został porządnie przygotowany i bardzo dobrze
zagrany. I choć zaproponowano komedię, której temat określiłabym jako
odgrzewany, bowiem bardziej już nuży niż bawi, to trzeba przyznać, że pojawiło
się sporo inteligentnego i nienachalnego humoru a to duży plus. Minusem było
jednak to, że było poprawnie i zachowawczo - bez zaskoczenia, bo Braciak krążył
wokół powszechnie zaakceptowanych stereotypów, że jak Żyd to Żyd a Polak to
cham i kabotyn. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że widać było troskę o
zachowanie obiektywizmu i spojrzenie na poruszany problem nieco szerzej, czyli
przez pryzmat poszukiwania tożsamości. Tak czy inaczej jakiś wycinek jakiegoś
środowiska sportretowano, być może nawet celnie i jeżeli aspekt żydowskości
jest tu jedynie przykładem na kabotynizm i prowincjonalizm owego środowiska –
to zgoda. Generalizowanie jednak budzi mój opór, bo tego nie lubię.
Fot. M. Zakrzewski |
Należy jednak przyznać, że spektakl sam w sobie jest po
prostu dobry. Po pierwsze – świetnie swoją pracę wykonali aktorzy Teatru
Powszechnego. Monika Kępka, Diana Krupa, Beata Ziejka, Marek Kasprzyk, Adam Marjański i
Arkadiusz Wójcik stworzyli postacie pełnokrwiste o precyzyjnie zarysowanych
charakterach. Czasem miałam wrażenie, że dochodzi w nich do jakichś takich
wewnętrznych kolizji pragnień, oczekiwań i motywacji z autoidentyfikacją. Po
drugie – zaprezentowana sztuka nie jest typową komedią, ponieważ nie o śmiech i
bezmyślną rozrywkę tu idzie, ale o poważną refleksję podrzuconą widzowi nie
jako gag ale jako smutna ironia. Dopełnieniem jest scenografia przedstawiająca
„typowy” inteligencki dom, w którym „nowe” miesza się ze „starym”, obok sprzętu
grającego gości lampka wina a w rodzinie, wśród białych owiec jest i jedna
czarna.
To pierwszy spektakl reżyserowany przez Jacka Braciaka. Bogate doświadczenie aktorskie niewątpliwie pomogło reżyserowi w przygotowaniu spektaklu zwartego i bogatego w emocje. Chwilami miałam niejasne wrażenie, że raczej oglądam sceny kinowe. Pojawiające się w spektaklu trochę przedłużające się chwile ciszy, zapełniane w filmie np. muzyką tu były jednak po prostu ciszą. Jednej sceny nie mogę wybaczyć - tej, w której Eliza stoi zwrócona twarzą do siedzącego przy stole Karola i - niestety – jest tyłem do publiczności. Zapewne tu miało wiele zadziać się w sferze emocjonalnej, ale… nie było napięcia, mimiki, gestykulacji, nic, co naprowadziłoby widza na jakikolwiek trop. Ten moment spektaklu był martwy.
Fot. M. Zakrzewski |
Nie będę ukrywać, że za komediami nie przepadam, bo trudno dobrą komedię napisać a jeszcze trudniej ją zrobić. Tu jednak, pomijając moje upodobania, mamy komedię zgrabnie zainscenizowaną i - jak już wspomniałam - dobrze zagraną. Debiut reżyserski Jacka Braciaka można zatem uznać za udany i nie wątpię, że nazwisko reżysera i sama produkcja przyciągną publiczność do teatru. Mam jednak cichą nadzieję, że kolejne realizacja będą odważniejsze i mniej poprawne.
Kto chce być Żydem?
Autor: Marek Modzelewski
Teatr Powszechny w Łodzi
Premiera 01.10.2022 Mała Scena
Reżyseria: Jacek Braciak
Scenografia: Witek Stefaniak
Kostiumy: Ewa Helman-Szczerbic
Obsada: Monika Kępka, Diana Krupa, Beata Ziejka, Marek Kasprzyk, Adam
Marjański, Arkadiusz Wójcik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz