czwartek, 21 stycznia 2021

"Wieczór Trzech Króli", czyli jak się robi Globe w Lublinie - recenzja



Spektakl pt. "Wieczór Trzech Króli" w reż. Łukasza Kosa to druga realizacja online Teatru im. J Osterwy z Lubina, którą miałam możliwość ostatnio obejrzeć. Spektakl został zagramy na żywo 6 stycznia na scenie Teatru i udostępniony w czasie rzeczywistym jako streaming live na platformie Vimeo. 


Akcja toczy się w fikcyjnej krainie o nazwie Iliria. Główna bohaterka, Viola rozbija się wraz ze swoim bratem bliźniakiem u wybrzeży tej krainy. Rodzeństwo nie potrafi się odnaleźć i Viola postanawia przebrać się za mężczyznę i rozpocząć służbę na dworze księcia Orsino. Książę zakochany jest w Olivii i Viola pełniąc służbę podejmuje się roli  posłańca między księciem a obiektem jego atencji. Tymczasem Olivia, wierząc, że Viola jest mężczyzną, zakochuje się w niej. Ta z kolei zakochuje się w księciu, który uznaje ją za swoją powierniczkę i zdradza sekret swoich uczuć. I tak dalej - typowa komedia pomyłek, która dobrze zagrana może być i śmieszna, i mądra. 


Fot. N. Kabanow



Spektakl w realizacji lubelskiego teatru miał jednak więcej minusów niż plusów, choć nie ukrywam, że oglądałam go z zaciekawieniem. Mocnym punktem było niewątpliwie nawiązanie do konwencji spektakli Globe Theatre, tylko że tam znacznie lepiej grają oraz do teatru elżbietańskiego. Dzięki przyjęciu takiej koncepcji za wiodącą, spektakl był dynamiczny i zaskakujący. Za mocny punkt można również uznać kostiumy, choć ich stylizacje były bardzo różne, jakby pochodziły z różnych opowieści. Przyglądając się im osobno, poza kontekstem spektaklu - były niezłe. No i niekiedy stawały się rekwizytami - to też plus. Słaba była natomiast scenografia, chwilami brakowało jej uzasadnienia a przy zastosowaniu minimalizmu należy na to bardzo zważać.

Minusem była gra aktorów, którzy po prostu zagrali nierówno. Właściwie każdy z nich miał lepsze i gorsze momenty, zbyt dużo pojawiało się pretensjonalności w grze, jakichś przerysowań, niepotrzebnych wzniosłości a role sprawiały wrażenie powierzchownych. Podobała mi się jednak Magdalena Sztejman jako Sir Andrew Chudogęba - grała równo, z sensem, dowcipnie i była bardzo wiarygodna w tej roli. Podobała mi się również Marta Ledwoń jako Malvolio - zdecydowanie poradziła sobie z dręczącymi Malvolia silnymi emocjami i zagrała po prostu dobrze, choć i ona nie uniknęła słabszych momentów. Było to dla mnie dość zastanawiające. Nie będę ukrywać, że chwilami podejrzewałam nawet, iż w spektaklu występują amatorzy. W podobny sposób zagrano przecież także "Psie serce". No cóż... Albo jest to słaby zespół, albo słaba reżyseria . Wstrzymam się jednak od radykalnych wniosków. 


Fot. N. Kabanow



Reżyser - takie odniosłam wrażenie - postawił na uwypuklenie kwestii identyfikacji i tożsamości płciowej, której płynność staje się kluczem do zrozumienia chaosu panującego na scenie. Nie wartościuje, nie ocenia, ale przez to traci na wymowie to, że role męskie grają kobiety a kobiece - mężczyźni. Zresztą jak się ma do idei płynności tożsamości pomysł, iż śliczna Marta Ledwoń grając Księcia Malvolia stara się mówić i poruszać jak mężczyzna? Czyż w płynności tożsamości nie chodzi o to by być tym, kim się jest, nawet zmieniając role i orientacje? Nawiązanie do teatru szekspirowskiego nie jest tu wystarczającym uzasadnieniem. Nie wyglądało to więc wiarygodnie, bo trąciło stereotypem i myśleniem na wprost. Bardziej wiarygodnie natomiast pod tym względem wypadł Daniel Dobosz jako Oliwia i wspomniane wyżej Magdalena Sztejman i Edyta Ostojak. W mojej ocenie zabrakło w koncepcji reżysera pewnej konsekwencji i umiaru. Czułam przesyt od wielości pomysłów reżysera - chciał chyba za dużo, nieco kontrowersyjnie, nowocześnie i tradycyjnie, spontanicznie i w sposób poukładany. Za dużo na raz. Mnie jednak przy ekranie zatrzymał, choć głównie dlatego, że wszystkie wybierane przez siebie spektakle oglądam od początku do końca.

No dobrze, podsumowując, w mojej ocenie, nie był to dobry spektakl - był słabo zagrany - ale miał dobre momenty. W odbiorze sprawiał ważenie teatru amatorskiego i nawet, jeżeli taki był zamysł reżysera, nie sądzę, aby to był dobry pomysł. Stali bywalcy Teatru im. J. Osterwy być może zawiedzeni nie będą, ale ja - przyznam - oczekiwałam czegoś więcej.

  

***


Teatr im. J. Osterwy w Lublinie
"Wieczór Trzech Króli" - W. Shakespeare


Premiera: 6 stycznia 2019 r.
Czas trwania: 165 minut

Opracowanie tekstu i dramaturgia: Hubert Sulima
Reżyseria: Łukasz Kos
Scenografia: Paweł Walicki
Scenografia multimedialna: Patrycja Płanik
Kostiumy: Maja Skrzypek
Muzyka: Dominik Strycharski
Choreografia: Katarzyna Sikora

Obsada:
Justyna Janowska, Marta Ledwoń, Anna Nowak, Edyta Ostojak, Nina Skołuba-Uryga, Magdalena Sztejman, Tomasz Bielawiec, Daniel Dobosz, Przemysław Gąsiorowicz, Paweł Kos, Krzysztof Olchawa, Wojciech Rusin

https://www.teatrosterwy.pl/pl,0,s206,d120,wieczor_trzech_kroli.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skutki uboczne. Rozmowa z Grzegorzem Kempinsky'm

Rozmowa z Grzegorzem Kempinsky’m – polskim reżyserem filmowym, teatralnym i telewizyjnym, scenarzystą i tłumaczem, trzykrotnym laureatem na...